Ten mejl Jurka jest tak piękny, że nie potrafię się powstrzymać by go tu nie dać - sorki
Tak jak obiecalem, postaram sie napisac ladnego maila dla ciebie.
Heuberg i Kitzstein to najblizsze szczyty gorujace nad Nussdofem. Przez lornetke widac ustawiony krzyz na Kitzstein, postanowilem tam sie wdrapac. Wyruszylem tam z samego rana, podejrzewalem dluga trase. I wlasnie byla dluga i trudna. Myslalem, ze za cieplo sie ubralem, zmienilem zdanie gdy juz dotarlem do granicy sniegu. Tym razem zabralem ze soba aparat fotograficzny, niestety bylem sam na szlaku i nie bedzie mnie na zdjeciach. Ale czy zdjecia oddadza caly nastroj, jaki mi towarzyszyl? Moze jedynie bedzie mala pamiatka. Trasa byla bardzo piekna, widoki pyszne. Bardzo przeszkadzalo mi nieodpowiednie obuwie i brak kondycji ( podejscia bardzo strome ). Nie wzialem tez nic do picia, na szczescie napotykalem ciagle gorskie strumyki, w ktorych gasilem pragnienie. Po kilku godzinach wedrowki przez las wyszedlem na hale. A tam wspaniala niespodzianka, kozice alpejskie. Znalazlem kawalek miejsca bez sniegu, polozylem sie i podgladalem je przez lornetke ( a tak przedtem klelem na jej ciezar ;-)). To naprawde bylo cos wspanialego obserwowac te dzikie stworzenia, niestety po polgodzinie oddalily sie za zalom skalny. Ruszylem dalej. Wejscie na Heuberg nie bylo trudne, chwile podumalem i ruszylem dalej na Kitzstein. Po podejsciu pod sam szczyt troche sie zalamalem, zbyt stromo zebym mogl wejsc bez specjalnego sprzetu. Po chwili jednak dostrzeglem stalowe liny i klamry ulatwiajace wejscie na sam szczyt. Po godzinie bylem na szczycie. Z poczatku nic nie widzialem z powodu chmur ( bylem posrod nich, to wspaniale uczucie byc w chmurach, tego sie nie zapomina ). Po kilkunastu minutach wiatr rozwial chmury i moglem sie cieszyc wspanialymi widokami. No i ta satysfakcja ze zdobytego szczytu ;-). Niestety zrobilo sie tak zimno, ze musialem sie decydowac na odwrot, a chcialem tam posiedziec przy tym krzyzu dluzej. Schodzilo mi sie bardzo ciezko ( nieodpowiednie obuwie ), wywalilem sie kilka razy, najadlem sie przez to troche strachu. W powrotnej drodze odpoczywalem przy pewnej opuszczonej chalupie. Jak szedlem pod gore to nie przygladalem jej sie za bardzo. Bardzo ladny stary domek w gorach, tylko komu tu sie chcialo mieszkac, tak wysoko, bez pradu i cywilizacji. Kilkanascie metrow obok dostrzeglem krzyz. Czyzby grob? Przeciez w skale nikt nie wykopie grobu. Podszedlem blizej, wygladalo na grob, stare zdjecia, imiona nazwiska, zadnych dat. Na zdjeciach chyba malzenstwo, starsi ludzie. Czy tu mieszkali? Tak wysoko i daleko od ludzi? Jak zyli? Czy sie kochali? Czy byli szczesliwi ze soba? Nie dowiem sie tego nigdy. Myslalem o nich cala powrotna droge.
Juz na samym dole zlapal mnie deszcz, lalo okropnie. Przez te moje buty wywalilem sie znowu kilka razy, wracalem przemoczony i upaprany w blocie, ale bardzo zadowolony. Mialem wspaniala wycieczke.
Pozdrawiam bardzo serdecznie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz