poniedziałek, 21 lutego 2011

Wieczornie (do C.W.)




Pokój, którego nie znam
spowity w ciemności
Wchodzę - tylko smuga światła
z latarni za oknem.
Patrzysz w mrok
zamyślony
zwrócony tyłem do drzwi
błądzisz myślami
jakież wspomnienia budzi świat za szybą
Podchodzę
udajesz ze mnie nie słyszysz
Dotykam
włosy kark... znów brak
Twej reakcji na mnie
Ile wytrzymasz>
Jak długo potrafisz być obojętny na moje ręce
Przesuwam dłońmi do Twoich ramionach
odszukuję w półmroku guzik
zaczynam rozpinać... powoli...
czas jest nasz
gładzę odsłonięte miejsca...
Koszula zsuwa się bezszelestnie
głośniejsze jest bicie naszych serc
pocałunki na karku i ramionach
błądzenie dłońmi po brzuchu i piersiach
leciutkie drżenie... wmawiam sobie, że to chłód
smakowanie skóry
zapamiętywanie wypukłości
sunięcie w dół
szukanie miejsc
gdzie dotknąć byś poczuł przyjemność?
Już wiem... kark i piersi...
wyczułam to językiem i opuszkami palców
obracasz się i chcesz
poczuć moje ciało
bez okrycia i wstydu
bez tajemnic i póz
bez gry
lecz
to też jest gra
bliska szczerości
ruchy ciał
nie potrafią oszukać
tak naprawdę
Półmrok to dobre miejsce
możemy udawać
że to tylko marzenia
pożądanie bez grzechu
spełnienie bez winy,
czysta radość bez zasad
które w nas tkwią
gdy stoimy w pełnym świetle dnia
Czy dlatego podchodzisz blisko
gdy spotykamy się w ciemnym korytarzu
czy wystarczy mrok i nasze ciała
przemawiają do siebie bez słów
bo słowa w blasku słońca
oszukują i kłamią...
mówisz mi nie to cobyś chciał,
odpowiadam tym samym bo cóż...
na uśmiechy reagujesz zdziwieniem
na wesołość mą - milczeniem (niepewność?)
na dotknięcia - zamykaniem w sobie
na ucieczki - złością lub przekorą
na wybuchy śmiechu - agresywność
na milczenie - empatią, wchodzeniem
w moje myśli... godzę się na to,
bo jesteśmy oboje podobni
mimo wszystko : pragniemy panować
równowaga sił - nie ma przegranych
i wygranych ... to jest nasz pat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz