piątek, 4 lutego 2011

KOLIBER
















Jurek
ubik-koliber
Poznałam go przypadkiem. Należałam do grupy dyskusyjnej Książka - często wymieniałam mejle z pewnym Tomkiem-ubikiem. Bez sensu zaczęłam szukać na gadu-gadu nicków ubików. Odezwałam się do jednego i to był Jurek. Zaczęliśmy pisać i....od razu mnie wkręcał. Podawał się za 18-latka, którego interesuje wyłącznie seks. Rozmowy stawały się coraz bardziej dziwaczne, bo wypytywał o sprawy, którymi teoretycznie nie powinien interesować się chłopak w tym wieku. Po miesiącu może dwóch - okazało się, że był ode mnie starszy o 2 lata. Zaczął się etap wiecznych rozmów telefonicznych. Co dzień do mnie dzwonił - i co dzień gadaliśmy ile tylko się dało. Mogliśmy właściwie o wszystkim, bo jednak ten sam mniej więcej wiek w jakimś sensie pozwala na zrozumienia świata, który istniał w naszej młodości i i świata obecnego. Była jedna rzecz, która nas nigdy nie połączyła - muzyka. On wolał klimaty Sade (wysłał mi płytkę, bym słuchała jej i o nim myślała w czasie słuchania)., ja wolałam ostry głośny rock. On twierdził, że potrzebuje wyciszenia - ja odwrotnie - tylko pobudzenia. Z czasem coraz więcej miejsca zaczął poświęcać na przekonywaniu mnie jakim idealnym będzie kochankiem dla mnie. Nie czułam do niego nic - jako mężczyzny, a i wizualnie niezbyt mi się podobał. Nalegał na spotkanie - już zaraz, ja niezbyt chętna i nie nastawiona na żaden przypadkowy przecież seks wciąż się wahałam. Miał wyjechać do Niemiec na dłuższy czas - liczył wciąż, że spotkamy się jeszcze przed jego wyjazdem. Nie byłam gotowa. Wyjechał - pisał mejle - opowieści z wypraw - niesamowicie plastyczne i takie romantyczne. Po jakimś czasie zaczął z handy (jak określał komórkę) logować się na gg. Znów pisanie o spotkaniu... pewnego dnia opisywał mi sen o mnie - wołałam go w nim i mówiłam, że to koniec. Już wtedy spotykał się z pewną Kasia z Krakowa - treserką psów. Z czasem opisywał mi seks z nią (na pierwszej randce), swoje zakochanie, postanowienie, że będzie z nią - odejdzie od rodziny.... Byłam zdumiona - traktowałam go jak przyjaciela, któremu mogłam powiedzieć wszystko, a tu proszę - poznał kogoś i nic mi nie powiedział. Napisałam co o tym myślę.... zmienił się nie do poznania - wyzywał od najgorszych. Zerwaliśmy kontakt w gniewie - jeśli tak można to ująć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz