sobota, 12 lutego 2011
Apator
Piotr - neurolog z Rzeszowa. Przychodził też jako płaskodenny. Był dość dobrym znajomym Tomka-sztyleta. Znali się wcześniej, ale w chwili gdy zaczęłam bywać na Książce coś ich poróżniło - do dzis nie wiem co to było. Piotr opowiadał mi o fotografii Tomka, którą dostał swego czasu - jego żona oglądając ją stwierdziła duże podobieństwo między nimi. Byłam swoistym rodzajem przekaźnika między nimi - obaj wypytywali się o siebie nawzajem, obaj podawali (do przekazania przez mnie) mi informacje o sobie. Z Piotrem przeważnie gadałam na gg - omawialiśmy psychologiczne, neurologiczne i parapsychiczne aspekty ludzkiego umysłu. W tym czasie poznałam juz masę ludzi, którym lub o któych pisałam wiersze - Piotr zawsze służył mi pomocą czy wiersze te są dobrze skonstruowane od strony psychologicznej właśnie. Gdy do mnie zadzwonił (wcześniej Tomek pisał mi, że z Piotrem się ciężko rozmawia) okazało się że mówi raz ciszej raz głosniej, rwie zdania, milknie lub w jakiś sposób się stresuje. Nie zawsze mogłam zrozumieć o czym tak naprawdę chce mi powiedzieć. Nie istniało cos takiego w rozmowie pisanej - tam rozumieliśmy się doskonale. Gdy do mnie dzwonił po raz pierwszy był w Warszawie - namawiał na spotkanie bym przyjechała - miał konferencję naukową. Po latach przyznał się, że w tamtym okresie przebywał na badaniach w szpitalu psychiatrycznym (stwierdzono u niego depresję dwubiegunową) - twierdził, że Tomek też na nią cierpi i to ich zbliżyło swego czasu. Nasze pisania gadugadowe kończyły się przeważnie doświadczeniem psychologicznym Piotra na mojej osobie - formą wywiadu lekarskiego zakończonego diagnozą. Myślę, że były to po prostu żarty Piotra wobec mnie. Po każdym pisaniu wynajdował mi nowe choroby psychiczne lub natręctwa (pamiętam dzień gdy uznał że jestem psychiczną masochistką, bo chcę wnikać w ludzkie dusze, pomimo że często mnie ostrącano). Gdy przestałam przychodzić na czat - kontakt z Piotrem wcale się nie skończył. Dzwonił do mnie przeważnie w wigilię, składał życzenia i wypytywał o mnie i o Tomka (dalej z T. pisałam na gg). Gdy Tomek robił w 2008 r. wystawę swoich fotografii o qrczaku, mieliśmy oboje tam jechać - w końcu oboje nie mogliśmy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Witaj Ewo, najpierw sprawdzam, czy już u mnie wszystko działa
OdpowiedzUsuńUff, to znaczy jest dobrze:)Domyślam się, że ten wpis jest dalszym ciągiem wcześniejszych rozważań, ale mimo przeczytania wcześniejszych twoich tekstów nie "złapałam" wątku... Zauważyłam tylko, że nawiązujesz bliższe kontakty z ludźmi z czatu, może się nawet zaprzyjaźniasz? Życzę trafnych wyborów:)
OdpowiedzUsuńBalladyna