poniedziałek, 28 lutego 2011
dla G - znów
relatywnie rzecz ujmując
pozy ranną porą płaczą
proza zmienia nam życiorys
bo poezja nic nie wnosi
daje tylko jakieś stany
ciut podniosłe i dlatego
prozaikiem chętnie będę
jeśli trzeba tu takiego
co opisać i co zważyć
jakie słowa dostosować
do tych innych bo pisanych
nie dla formy lecz dla ducha
fory dajesz mi lecz nie chcę
stań przede mną jak ten równy
może wzrostem lub mądrością
czy dlatego widzę tylko
kilka piór na moście naszym
dmuchnę - lecą nad głowami
i znikają za horyzont
czy aż w niebyt bo zostają
te wgniecenia na poduszce...
sobota, 26 lutego 2011
seks dusz ?
podejście blisko...na krok od siebie...czucie jak ciepło naszych ciał przepływa między 10-centymentrową odległością...wiemy już jak bardzo nasze ciała chcą się dotknąć...przedłużamy jednak moment naszego pierwszego zetknięcia...wczuwamy się w siebie nawzajem i chcemy by ta chwila wciąż trwała...patrzymy na siebie w milczeniu - nie jest ważne czy ktoś jest poza nami ... nie liczy się nic poza tym czuciem i emocjami... wyciągasz rękę by mnie dotknąć....wahasz sie którego miejsca by nie zniechęcić mnie do siebie i nie być zbyt natarczywym... może policzek na początek.... lekkie pogładzenie właściwie muśnięcie... chcesz wiedzieć czy wtulę sie w twoją rękę czy odsunę twarz... też tego nie wiem - przecież nie dotykałeś mnie jeszcze wcale - masz szorstkie ręce czy miękkie w dotyku - i jaki zapach - czym pachnące... nie mogą być intensywnie nasączone czymś bo chcę wąchać twój własny ... pomieszany może z jakimś innym ale twój...ta chwila niepewności czy chcemy bo jest jeszcze czas na wycofanie - to jest ten moment - że możemy odwrócić sie bez żalu i jakiegoś poważniejszego smutku - bo jeśli dotkniemy sie już nie będzie odwrotu - wiemy to oboje - ale czy tak szczerze wierzymy że nie jesteśmy sobie przeznaczeni - w tym momencie - nie wcześniej nie za dni trzy...lecimy jak ćmy do siebie - coraz mniej oddechu - coraz mniej wahań i tylko ten niemiłosierny ból kiedy tak intensywnie o mnie myślisz - czuje wtedy suchość w ustach drżenie kolan poplątane myśli i wirowanie w głowie... wmawiam sobie to tylko sen - nie może być aż tak intensywnie - bo ja wolę fizyczność po co mi tylko duchowe stany seksualne... to jakieś dziwne i grzeszne ... choc właśnie bezgrzeszne...bezcielesne i tylko w duszy... seks zaczyna sie w głowie - dopiero teraz to rozumiem - tylko wciąż siebie pytam ile pożadania twego we mnie i czy ja pożądam ciebie...czy jestem jak antena odbierająca fale i reagująca - potem tyle we mnie tej energii że szukam z kim ją spalić realnie - tak miałam - może nie do tego stopnia ale miałam....oddałam energię C. do ciała N.....szaleństwo Jarku szaleństwo
Dla J. P.
taka jestem zadziwiona
już pisałam takie słowa
nie do Ciebie
ale dziś
mysli plącze twoja rozkosz
ciało płonie - ale czemu
ja nie jestem taka chętna
na ułudy - słowa w fonie
szepty miłe - bezcieleśnie
wiem bezpiecznie
i przyjemnie
nie narzucam
nawet nie chcę
byś tak robił
jak ja piszę
ale
czemu
ja chcę tylko
chcę czy nie chcę
może jednak
tak jest lepiej
moze ciało
twoje we mnie
nie jest takim
jak bym chciała
może nos czy usta
nie te
może obraz wirtualny
jest ciut lepszym
bo zamglonym
tylko dusze
uprawiają
seks wieczorny
nocny
ranny
zetkną się
zapalą chwilę
dadzą to co mają dać
ale czemu
wciąż buzujesz
nawet po
ja tego nie wiem
podniecenie
wciąż i wciąż
co nasyci
twe pragnienia
co - odpowiedz
bo ja nie znam
twoich chęci
twoich pragnień
nie za dużo
przecież wiem
prawie zero
ale jazda
tak na oślep
karkołomnie
tak - podaję
siebie Tobie
zrób co zechcesz
spełń marzenia
ja pozwalam
przywołuję
jak Ty wciąż mnie
daję siebie Ci....
Jarkowi .ech
Skojarzenia
pograjmy w
ja daję słowo
a Ty mi dwa
i jakie pierwsze
może ułuda
jest mgnieniem tylko
cząstką nadziei
na to splątanie
na te zmagania
ja z własnym ciałem
no a Ty z moim
i ciągłe myśli
jaka ja jestem
czy dość uległa
czy raczej ostra
podaj mi rękę
nie chcę nic więcej
bo cóż mi możesz
w wircie - sam powiedz
nie wiem czy zechcę
dawać cos więcej
niż słodkie słowa
niż te iluzje
po których zaśniesz
ale w rozterce
chcesz mnie
lecz czemu
akurat mnie
slowami słodzę
miód chcesz czy cukier
a może tylko erzac
z piosenki
i nic już nie ma
oprócz - tak - chcenia
oprócz radości
az tego że głos jest
w porządku przecież
i myśli dobre
i dusza też
nie myślę jednak
że dam coś więcej
ty nie narzucisz
mi juz niczego
wiem ta łagodność
która jest w tobie
to wiem - czaruje
i jest urocza
ale to ale
a nas będzie siedzieć
ale cii o tym
bo będzie czas.........
wariatka?
Tańcząca wariatka
z piosenki Rodowicz
tak lubię tę postać
czy sama nią jestem?
Wiruję jak w tańcu
udaję szaloną
być w centrum uwagi
to bardzo podnieca
zaspokaja próżność
oblepia jak czerwień
tej sukni - i oczy
wpatrzone wlepione
są we mnie. Tak zawsze
rozgrywam że na mnie
uwaga skupiona
i wzniecam emocje
zaśmiewam się potem
gdy z zajęć wychodzę
gdy wspominam miny
reakcje podchody
powinnam czuć winną
sieprzecież bo to
bawienie się ludźmi
jest takie naganne
oznacza że gardzę
tym tamtym lub ową
lecz działa to na mnie
jak dobry narkotyk
poprawia mi nastrój
choć zawsze jest super
umieram ze śmiechu
po każdej tej akcji
i wciąż mi jest mało
i gdy tylko mam
okazję by znów tak
zachować się brnę...
i wzbudzam tę zawiść
(niektóre kobiety
zaczynają wierzyć
że są gorsze od
tej ewy kaducznej
i szpilki wsadzają -
- to mnie dobrze studzi
bo byłabym prawie
jak balon nadęty
a tak - ulatuje
ta pycha i duma
Mężczyźni poważnie
oceniają słowa
rozważają wszystkie
te moje łaskotki
i wierzą że jednak
zawiedli mnie przecież
odtrącili moje seksopropozycje
uznają me słowa
i gesty za objaw
agresji, że chwila
i będą zgwałceni
że rzucę sie na nich
jak puma - odgryzę
im głowy lub członki...
cóż - mają fantazję
oceniaja pozy
czy warto tak serio
brać każde me słowo
nieważne - to przecież
w nich siedzi - nie we mnie
i boją się czegoś
chowają w milczenie
czy sądzą że zranię?
czy że zwiążę z sobą?
i tyle mam pytań
tak wiele jużwiem
lecz chcę więcej więcej
ten głód we mnie siedzi
chcę chłonąć jak gąbka
opinie oceny
te punkty widzenia
wciąż wiedzy mi mało
więc gadam i pytam
rozmyślam i piszę
wiersz - kawałek prozy
a potem po chwili
oddechu i splinu
zaczynam znów nowy
rozdział gry
piątek, 25 lutego 2011
!niebu
Chętnie tuli-pana wzięłabym do ręki,
choć to tulę-pana jest o wiele lepsze,
ma i miękkość w sobie i nadzieję na
coś tam między dwojgiem, a to bardzo miłe
nawet gdy tych dwoje się tuli do siebie -
- na ulicy, w bramie, w tramwaju, pociągu,
a gdy nas dotyczy to jesteśmy w niebie
pocałunków, dreszczy, bliskości, czułości,
chcielibyśmy nawet by trwało to wciąż,
bez końca, do naszych ostatnich chwil życia.
Potrzeba w nas siedzi, by serca jednego
nie zabrakło dla nas, by serce ów dał
na zawsze, a potem.......i pożar niech zniszczy,
niech spali nas w popiół pożądanie, żar -
- ten, który pomimo że pali - nie parzy,
lecz wznieca płomienie i chcemy by jeszcze
i jeszcze dał nam Bóg....lub Szatan (czy da?)
to piekło bez dna, to niebo bez kresu,
tę czerwień - ten kolor miłości, rozkoszy,
krwi, która pulsuje w nas kiedy jesteśmy
tak blisko miłego - i serce tak bije
i usta czerwieńsze i tulić się chcemy
i niczego więcej nam już nie potrzeba.....
wystarczy osoba, tulenie i żar.
Czy... (znów Byk...)
Czy należy wierzyć Bykom?
To pytanie często stawiam
Sobie samej, bo obawa
We mnie siedzi. Czy to tylko
Moje z nimi doświadczenia
Tak działają i zawile
Mną kierują, lecz są chwile,
Że potrafią (tak, te chcenia
W nas są częste) unieść, wczepić,
Poddać się i nastrojowi,
Zaczarować. Dać Bogowi
To co wzniosłe albo lepiej
Szatanowi, bo ten ogień
nie jest boski, raczej z piekła
naszych pragnień. Ciepło daj mi,
niechaj spłonę, rozpal płomień,
bo potrzeba we mnie taka,
że gwałtowność mnie podnieca
czyjaś, bo ja sama jestem
raczej chłodna (czy to poza,
czy to taka ma obrona,
by nie zranił mnie ten ktoś,
kto by chętnie mnie rozpalił
i zostawił – jednak wolę
tego nie doświadczać, bo
tyle kobiet jest zranionych,
tyle jest i odrzuconych,
bo oddały wszystkie jemu
i za mało było, więc
może jeszcze nie ufałam
tak do końca, chociaż jest
kilka osób, którym pewnie
bym oddała wszystko, ale
oni tego jednak wcale
nie żądają – może sami
mają sto tysięcy obaw.
I jednemu dziwię się,
Że gdy tylko o coś proszę
Albo mówią, co ja lubię
To już mój odbiorca robi
Tak by przystosować się.
Ale przecież to są gierki
Niepoważne, bo ja mówię,
Co impresja mi podrzuca,
Więc nie bierzcie za poważnie,
Czego ja zażądam, Pa
Byki
Byki są mi tak potrzebne,
Wszystkie lubię, bo są pewne,
Że zdobędą ewę_czasu,
Ale szkoda i atłasu,
Bo ja tylko tego szukam,
Który powie (nie oszuka),
Że przyjaźni oczekuje,
A ja wtedy podziękuję,
Podam rękę, pocałuję,
Jak ukochanego człeka,
Więc na ciebie może czekam.
Los nie zawsze chce pomagać
I czasami muszę zmagać
Się z tą troską, czemu Bóg
Nie chce spełnić moich próśb
Tomkowi
Tomasz - to imię bardzo podnieca
myśli i słowa są tylko cieniem
tego co czuję tego co zechcę
od tego kogoś kto może czeka
marzy i wzdycha - myśli
czy pragnie?
dużo dać mogę tylko wahania
nie są potrzebne - bo te spalania
mogą byc we mnie mogą być w nim
tylko mu powiem kilka słów może
ale niech także podaje swoje
ze śmiechem może
czy na poważnie
mam być kokietką czy wprost przeciwnie
słowa mam ważyć czy podać z wdziękiem
uśmiechy posłać czy grymas jędzy
czy woli ostro czy wręcz łagodnie
czy chce dać ręce - ja obie wezmę
czy chce całusa - ale nie w niecie
możemy pisać słów sto tysiecy
on mnie popyta ja jego czasem
ale wiem przecież że tylko chwila
i zapadniemy w ciszę - oboje
nie będą słowa się liczyc przecież
tylko dotyki smaki i hausty
daj mi łyk wina
potem zobaczmy
jak się zamienia
w szmapan rozkoszy
daj mi - nie piszę
że ma być szybko
choć ta potrzeba
ogarnia ciało
może i dusze
ale czy w piekle
chcesz mnie zobaczyć
czy u bram nieba
daj mi poproszę
jak tylko zechcesz
daj mi i nie myśl
bo czasem szkodzi
zbytnia oporność
zbytnie miganie
nie to że jestem
w natarciu ciągle
moze to poza
by poznać lepiej
może ułuda
bo będzie pięknie
tylko daj cienia
nadziei na...
środa, 23 lutego 2011
G.
Grzegorza Wagę poznałam przypadkiem
jest dla mnie cieniem - lecz lubię zagadki
wiem tylko - emocje są ważne dla niego
i tyle ich siedzi że ciut się ich lękam
ta cisza i rozpacz są tak przeraźliwe
że nie wiem czy umiem im choć ciut zaradzić
na razie się zgadzam na wszystko co zechce
dam rękę pomocną - wyciagnę swe dłonie
niech bierze to ciepło tę radość poznania
te słońca i tęcze - i trochę czekania
na dotyk realny na bez póz spotkanie
na oczy i usta - wiem nie są w grymasie
gdy patrzy na moją sylwetkę i uśmiech
rozjaśnia się twarz mu i to jest juz piękne
dam zgodę i będę tę przyjaźń rozwijać
tak długo jak będzie potrzebne to nam
uciszmy pragnienia choć czy uda to się
zbyt silne zbyt mocne są jednak i czy ja
potrafię ogarnąć umysłem lub sercem
czy dam czego szuka bo przecież niepewność
zbyt krótka znajomość by można coś więcej
lecz czas nam podpowie co dalej..co za.....
Telefon (dla poznam... )
Rozmowy bywają przyjemne z takimi
co zechcą dać nam coś na kształ szczerości
i wtedy jesteśmy już prawie w tym niebie
gdzie złych słów już nie ma i nigdy nie będzie
wierzymy w człowieka i w jego tę dobroć
tę która przejawia się w wymowie, akcencie
w żarcikach prześmiesznych
w rozmowie na poły na jawie i we śnie
pół żartem pół serio
pół jestem już sobą - w połowie już Tobą
Ty siebie mi dajesz - ja Tobie też siebie
i tylko jednego o Tobie wciąż nie wiem
na jaka literę jest twoje nazwisko ;)
imienia też nie znam choć może to szczegół
i dalej i więcej zaplączmy się w sobie
bo przecież umiemy na sekundy dwie
gdy muzem mi zechcesz ja będę poetką
dam słów ile zechcesz
dam jakieś marzenia
nadzieje ułudy
co zechcesz
więc poproś
a potem napiszę
następny Ci wiersz :)
POLAR
jest oceniany b. negatywnie
nigdy nie zrozumiem ludzi którzy reagują na jakieś jego zaczepki i czasami podjudzanie
potrafia też zagrać mu na emocjach i wtedy się zapala
jego gust muzyczny jest wprost idealny dla mojego ucha
nasze wspólne ranki od lat są balsamem dla mojej duszy - pomimo że zabrzmi to pompatycznie
Slade - Ozzy - setki innych kawałków no i odlotowy 30 second to Mars
do Arka - zamknięcie koła
Czy to dobre - taki ruch,
By cię poznać. Czemuż to
Jestem skłonna na spotkanie
Czy nie będzie to widziane
Jako randka - cós w tym stylu
Czas pokaże mój czastyklu.
Mam nadzieję jednak że
Będzie dobrze i passe
Nie powiemy sobie, bo
Taka przyjaźń to jest to.
Ona rzadko u mnie bywa,
Często zgranie nie odbywa
Się wśród ludzi, których znam.
Wierzę, że pozwoli Bóg,
że nie będzie żadnych trwóg.
Myśl zła niech się nie rozwija
W mym umyśle. Tylko czy ja
Jestem już gotowa, by
Cię traktować ...chciałabym ...
By cię poznać. Czemuż to
Jestem skłonna na spotkanie
Czy nie będzie to widziane
Jako randka - cós w tym stylu
Czas pokaże mój czastyklu.
Mam nadzieję jednak że
Będzie dobrze i passe
Nie powiemy sobie, bo
Taka przyjaźń to jest to.
Ona rzadko u mnie bywa,
Często zgranie nie odbywa
Się wśród ludzi, których znam.
Wierzę, że pozwoli Bóg,
że nie będzie żadnych trwóg.
Myśl zła niech się nie rozwija
W mym umyśle. Tylko czy ja
Jestem już gotowa, by
Cię traktować ...chciałabym ...
znów P. - ole !
Niech będzie że pora
nadeszła by dać coś
szczerego bez pozy
lecz czy zaufanie
mieć można do kogoś
kto igra innymi
pogrywa cudownie
jest taki rozmowny
i dużo piszący
i czasem bajerem
mnie weźmie i ową
tak umie podgadać
by każda się czuła
jedyna a przecież
tych pań jest tak wiele
że mylą się jemu
i twarze i ręce
i słowa i gesty
więc sama już nie wiem
ciekawy do wierszy
jest -wiem to
lecz w innej
go roli nie widzę
czy chce przekywać
to było by miłe
na pewno przyjemne
jak nowe doznanie
lecz ta ostrożność
sam powiedz mi szczerze
czy gra warta świeczki
czy pożar jest dobrem
w swej okazałości
tak - moze pomyślę
lecz chłodno bez uczuć
bo ja kalkuluję
pomimo uśmiechu
nie jestem uległa
to chyba wyczuwasz
nie jestem i chętna
bo po co ten stan
gdy Ty oczekujesz
i czego? przykucia
czy raczej wolności
tej Twojej od kogo?
tej mojej od Ciebie
daliśmy po pacie
tak sobie roztropnie
a dalej cóż dalej
pożyjmy troszeczkę
i albo się zdarzy
albo tylko świt ;)
wtorek, 22 lutego 2011
Pisany dawno - ale chyba znów o Piotrze (chociaż nie do końca)
Tak trudno wyjawić swe chęci - wiem o tym,
napisać powiedzieć - chcę tego owego
zranienie - czy często dostałeś od życia
od ludzi - zamknięcie się w sobie
tak lepiej bezpieczniej
na dystans bo po co
narażać się znowu na jad ostre słowa
odepchnięcie dobre - niech sobie dumają
że jesteś chamidłem, bez uczuć brutalem
niech sądzą że twardą masz skórę
i łokcie gdy któryś podejdzie do ciebie
tak - wszystko rozumiem, bo ten widok krwawy
płynący im z nosa jest lepszy niż ból
trawiący po zdradzie, zabiciu ufności
wepchnięciu jak noża słów-igieł
to raczej są brzytwy i tylko już nie wiem
co ranią bo wtedy ból czuję we wnętrzu
czy to dusza płacze a może to serce?
Ukryjmy swe chęci - nie pozwólmy by
zbyt dużo ktoś wiedział o nas. Psyt... psyt
poniedziałek, 21 lutego 2011
poznaj
poznam wystarczająco mądrą
przecież jeśli bardzo zechcę
zrobię z siebie słodką idiotkę
dla Ciebie - tylko poproś
dam słów Ci trzy tysiące
o duszach w piekle wspomnień
o sercach tak płonących
że ogień prawie bucha
więc poproś ładnie proszę
o ust korale moje
o kosy moich włosów
a nawet o marzenia
ja chętnie opowiadam
o dziejach swych północnych
o snach spisanych rankiem
o bajań stu tysiącach
usiądźmy przy kominku
ogrzejmy się płomieniem
opowiesz mi o ciszy
rozmowach i rozrywkach
tych konnych i podchodach
a ja Ci w odpowiedzi
pokusy dam na szczęście
im więcej to tym lepiej
bo przecież Ty nie lubisz
ni rozmów o powadze
ni gwarek o ułudach
a coś tam serce plecie
czasami i bez celu
ot tak by się zabawić
dać swoje włąsne myśli
ubrane kolorowo
pogrywaj bo to cenię
i pobaw tak jak umiesz
Na pożegnanie
Łudziłam się myśląc,
że czas jakiś razem
będziemy - tak szybki
kurs dałeś mi siebie.
Wystarczył nam tydzień,
a były już plany :
czekanie na pociąg,
opowieść o snach,
kolczaste rozmowy -
- te miłe, niemiłe (?)
i koniec - odejście
tak nagłe, że nawet
nie widziałam ręki
machającej z dala.
Pogodzę się z myślą,
położę wśród innych
te wiersze do Ciebie
deja vu - jednak i Ty...
Odejście
Jaki będziesz
za zakrętem
jaka będę
gdy już minie
czas czekania
tak bym chciała
dotknąć... szkła?
smakować...coraz
bardziej niecierpliwie
ile muszę jeszcz zerwać
z Ciebie...czy chcę?
z siebie...przecież
już tak dużo dałam.
teraz tylko
z kalendarza
zrywam dni
te daty nowe
nic nie znaczą
oprócz chwil
gdy Ci nowy
wiersz
...
ślę
kłam i albo zmięta i wyrzucona
kłami rozrywaj
kłam i pogrywaj
kłamstwem zatuszuj
kłamiesz... oklaski
zbierzesz ode mnie
za cudne granie
na mych emocjach
nie ma jak spec
od ludzkich serc.
poznał już te
dusze kobiece
zna je na wylot
wystarczy słowo
moje, a on
dołoży innych
czyny i ruchy,
bo przecież znawcą
jak żaden inny
on lepiej wie
nawet ode mnie
co we mnie siedzi
prześwietlił dawno
nic go nie ruszy
nie drgnie powieka,
gdy powie: zwiewaj,
daj mi wolności
haustów dwa łyki,
a potem odejdź...
na inną kolej
Wieczornie (do C.W.)
Pokój, którego nie znam
spowity w ciemności
Wchodzę - tylko smuga światła
z latarni za oknem.
Patrzysz w mrok
zamyślony
zwrócony tyłem do drzwi
błądzisz myślami
jakież wspomnienia budzi świat za szybą
Podchodzę
udajesz ze mnie nie słyszysz
Dotykam
włosy kark... znów brak
Twej reakcji na mnie
Ile wytrzymasz>
Jak długo potrafisz być obojętny na moje ręce
Przesuwam dłońmi do Twoich ramionach
odszukuję w półmroku guzik
zaczynam rozpinać... powoli...
czas jest nasz
gładzę odsłonięte miejsca...
Koszula zsuwa się bezszelestnie
głośniejsze jest bicie naszych serc
pocałunki na karku i ramionach
błądzenie dłońmi po brzuchu i piersiach
leciutkie drżenie... wmawiam sobie, że to chłód
smakowanie skóry
zapamiętywanie wypukłości
sunięcie w dół
szukanie miejsc
gdzie dotknąć byś poczuł przyjemność?
Już wiem... kark i piersi...
wyczułam to językiem i opuszkami palców
obracasz się i chcesz
poczuć moje ciało
bez okrycia i wstydu
bez tajemnic i póz
bez gry
lecz
to też jest gra
bliska szczerości
ruchy ciał
nie potrafią oszukać
tak naprawdę
Półmrok to dobre miejsce
możemy udawać
że to tylko marzenia
pożądanie bez grzechu
spełnienie bez winy,
czysta radość bez zasad
które w nas tkwią
gdy stoimy w pełnym świetle dnia
Czy dlatego podchodzisz blisko
gdy spotykamy się w ciemnym korytarzu
czy wystarczy mrok i nasze ciała
przemawiają do siebie bez słów
bo słowa w blasku słońca
oszukują i kłamią...
mówisz mi nie to cobyś chciał,
odpowiadam tym samym bo cóż...
na uśmiechy reagujesz zdziwieniem
na wesołość mą - milczeniem (niepewność?)
na dotknięcia - zamykaniem w sobie
na ucieczki - złością lub przekorą
na wybuchy śmiechu - agresywność
na milczenie - empatią, wchodzeniem
w moje myśli... godzę się na to,
bo jesteśmy oboje podobni
mimo wszystko : pragniemy panować
równowaga sił - nie ma przegranych
i wygranych ... to jest nasz pat.
niedziela, 20 lutego 2011
erotyk
Błądzenie po ciele,
dotykanie skóry,
powolny ruch dłoni
niespieszny bo po co,
dający rozkosze
wzmagający fale,
rośnięcie napięcia.
I jestem bezwolna,
poddaję się chwili,
wsłuchuję się w dotyk,
a raczej w swe ciało
jak ono odbiera
pieszczoty, muśnięcia...
Im dotyk jest lżejszy
tym silniej pobudza,
im jest powolniejszy
tym więcej rozpala.
Wędrówkę zaczynamsz
od ust, potem szyja
i miejsce za uchem,
nieskończenie wolno
przesuwasz na piersi,
sam pale dotyka
i błądzi szukając
tych punktów na ciele.
Obserwujesz drgania,
wsuchujesz się w oddech,
wciąż głębszy i szybszy
Oczekujesz mego
zniecierpliwienia, które
oznacza, że rozkosz
zamienia się w ból,
lecz wciąż pragnę więcej
i ciało napięte
jak struna chce jeszcze...
za mało ma gry.
Napięcie wciąż rośnie
i w Tobie i we mnie
te chwile wiecznością
wydają się, więc
rozciągnijmy je tak
by trwały nie nikły.
Kto tego nie poznał
czy żyje naprawdę?
piątek, 18 lutego 2011
fizjologia
krwawe serce
schemat tylko
żyła główna
nic tu dla mnie
oddech szybki
nie chcę – po co
pustka w Tobie
też nie zechce
przecież
mogłam
i nie chciałam
krok do tyłu
tak
zamknięcie
wiem
ta cisza
wciąż
trwa
we mnie?
tylko głowa Jana (dla A.)
odłóż ostrze
swego lęku
nie chcę
smakować
krwawiącej duszy
chyba że
ofiarujesz
mi ją sam
na tacy Salome
komuś ...
powoli zapominam
twoje oczy i ręce
czy było coś więcej?
policzek broda i nos
może jeszcze coś
włosy zwichrzone wiatrem
potem się zapadłeś
w moją tęsknotę jak w sen
czy jeszcze wchodzisz na tlen?
minęło kilka tygodni
a my – znowu pogodni
odgrodziliśmy bramami
to co już – niestety- za nami
i tylko pytam dlaczego
moje alter i ego
tak płacze za tymi dniami
co już tylko cieniami
me ciało pragnie muśnięcia
jak kiedyś - twego dotknięcia
i nic już mi nie pomaga
no chyba że taka blaga
że nic nie było takiego
oprócz westchnienia jednego
zamykam myśli na kłódkę
proszę - podziel się smutkiem
powiedz że te błogie chwile
nic nie znaczyły – choć tyle
miałam uczuć i doznań
me ciało zechciałeś poznać
dotknięcia jak szepty motyla
tyle znaczyła chwila
złączenia mojego i twego
a potem - już nie chcesz mego
ni ciała ni myśli ni słowa
więc czekam trwam
i nic więcej
bo pustka wszędzie :(
czekając na znak
zawołam
tylko czy umiem
tak głośno
byś
zobaczył
w oddali
mój cień
nie jestem
nawet pewna
czy potrafię
czemu ci inni
mniej ważni
są
wrażliwsi
na mój głos
we mnie
czy to
jedność fal
zbiorowe szaleństwo
czy tylko
cisza i pustka
wywołuje
w nas
taką zgodność?
tylko czy umiem
tak głośno
byś
zobaczył
w oddali
mój cień
nie jestem
nawet pewna
czy potrafię
czemu ci inni
mniej ważni
są
wrażliwsi
na mój głos
we mnie
czy to
jedność fal
zbiorowe szaleństwo
czy tylko
cisza i pustka
wywołuje
w nas
taką zgodność?
LIS i GĄSKI
biegną gąski dróżką wąską
może lisek na nich czeka
tam przy mostku
zobaczyły przystanęły
on podchodzi – grzecznie wita
czy zaprosi i na łączce
skradnie całus tej lub owej
jedna gąska drugiej gąsce
opowiada o tym lisku
który taki jest wrażliwy
na jej piękno i całokształt
moją duszę już obejrzał
pooglądał moje myśli
podotykał mnie słowami
bo on taki jest uczynny
daje kwiatki mi do dzioba
daje wody pić ruczaje
chyba oddam mu me ciałko
tylko tyle pozostaje.
Druga robi się zazdrosna
aż czerwona jest ze złości
jak to krzyczy – przecież lisek
mi obiecał w nocy ucztę
ma być trawka i dwie świece
a na deser jakieś lody
niemożliwe że i tobie
zechciał ofiarować siebie
kłótniom ich nie było końca
gdy noc przyszła lisek mówi
która chętna to zapraszam
mam już miejsce gdzie pochowam
wasze dusze oraz ciałka
po kolei tylko proszę
bo za dużo to niezdrowo
pojedynczo wchodźcie do mnie
potem zmiana jest wskazana
tym sposobem lisek drogi
wszystkie gąski popróbował
a najsłodszą była jednak
ta ostatnia – deserowa ;)
Inna perspektywa
dla A. B.
Zatrzymam
twój świat w swym lustrze
Zamykam
twoje oczy
w swojej nieskończoności
Rozmienię
twoje wahania
na mój
anielski spokój
A pozy
już niepotrzebne
oddaj
nieznajomemu
na drodze...
czasowi
Nie mogę
ot tak po prostu
zapomnieć
i nawet nie czuć
Nie mogę
chociaż tłumaczysz
nie mogę
chociaż się złościsz
Nie mogę...
tak bardzo przecież
chcę wiele
i jeszcze więcej
dlaczego
ten wieczny spokój
jest tylko
dla tych co nie chcą
żal - znów
Żal pozostaje
na dnie
ale powiedz
tak szczerze i smutno
ile jeszcze
musimy się wadzić
byśmy
dali sobie spokój
wieczny
na dnie
ale powiedz
tak szczerze i smutno
ile jeszcze
musimy się wadzić
byśmy
dali sobie spokój
wieczny
Arkowi (po naszym telefonie)
Robię rzeczy
których żałuję
Nie
nie robię rzeczy
których żałuję
a jednak
po latach
żałuję że nie żałowałam
Znów P.
Uleci
to tylko trwa
Wiem doskonale
ile wody musi upłynąć
byśmy
z łodzi
wskoczyli w otchłań
a potem
tylko
powolne wypływanie
z Twoich ramion
Piotrowi
Rozróżniam
dobro i zło
Lecz czasem
chcę być
ta zła
ta podła
ta która
odepchnie każdego
Proszę
traktuj mnie
jakbym
chciała Cię zabić
środa, 16 lutego 2011
Znów T. Z.
Na palcach przybliżam się do Ciebie, krok robię za krokiem - nie chcę byś odfrunął, bo do kogo wiersze... skoro wiem, że nikt inny nie rozumie mnie tak dobrze jak Ty. Nie pragnę Cię jednak omamić lub zniszczyć, choć wiem Twoja siła jest taka, że ech... tak chciałabym jednak byś znalazł to szczęście - nie ze mną to pewne - nie u mnie rzecz jasna. Wiem już że zasługujesz na wszystko co najlepsze, jesteś wyjątkiem (od reguły? ;) Doceniam Twój dowcip słowa gesty i wdzięk. Te długie rzęsy - gdy przymykasz oczy widać jak ocieniają część policzka - rzadko aż tak długie widziałam u mężczyzn. Tak lubię wspominać - Twoje pisanie, Twoje ruchy, Twój półuśmieszek i Twoje nieogolone policzki ;) Nie bierz tych słów za coś innego niz są - zawsze będę Twoją idolką. Jesteś mądry - ale nie zarozumiały ; nie lubisz chwalenia a powinieneś do niego przywyknąć. Przy Tobie czułam się czasami jak idiotka - fakt. Opowiadałeś o filmach (niemieckich z lat 20-tych XX w.), o muzyce (Stranglers), o zespołach, biografiach twórców muzycznych i filmowych, o miastach i Gombrze, o Vance, Calgari... etc. itd., o swych fascynacjach, bo tyle ich przecież. I jaki wykonawca śpiewał Silence? piosenkę która mnie zauroczyła
O nich - pisane Tomkowi -sztyletowi ileś lat temu
Więcej w nim sprzeczności niż we mnie.
Zraniony (odrzuca wyciągniete dłonie), z wszystkimi na dystans.
Zagadki zadaje, chce być tajmeniczy (ale jak zwykle nie lubi za długo sam ich rozwiązywać).
Pomimo nonszalancji i pisania co mu ślina ... boi się ośmieszenia. Tylko lekka kpina w jego stronę czyni go najeżonym i zamiast pytać konkretnie - woli dźgnąć w kogoś niż rozładować sytuację.
Gierki - ładna poza - wybieram tylko takich. Ta moja zaborczość daje znać o sobie.
Skłóceni z innymi, wyalienowani, inteligentni i złośliwi - czemu tylko ci?
Czy potrafię ich uszczęśliwić? Czynię to na siłę i zawsze obrywam.
Czują się zagrożeni, niepewni moich rekacji na ich słowa, gesty, otworzenie się.
Nie wiedzą kiedy jestem prawdziwa a kiedy gram, czy mi na nich zależy, czy mogą liczyć na wyłączność.
Oczerniają tych niby rywali - i po co?
Dla mnie każdy z nich jest wyjątkowy - inaczej po co miałabym się nimi zajmować.
Oceniam szybko, czy ktoś mi pasuje - szkoda mi czasu na głębsze rozpatrywania charakterów (bo przecież i tak wiem kto mi się podoba - od razu to wiem).
Szybko się przywiązuję i trwale, ale wystarczy brak zainteresowania mną i odchodzę tak szybko jak przyszłam.
Kazik - ale imię! Inż. ds. budownictwa kopalni złota i srebra w RPA. Proponował bym do niego przyjechała - niezły bajer. Rozwiedziony z Irlandką, nie lubi Murzynów. Niezły pokręceniec. Ale ciekawy w rozmowacgh.
Feniks - fotograf małolatek w czasie podniecenia seksualnego. Boi się starości, ogólnie raczej smutasowy, ale mieszka niedaleko Białorusi - to ciekawe i może być nawet nawet, gdy go rozruszam.
Jurek - było super, ale jego wyjazd do Niemiec oddalił nas (czy to jeszcze powróci?). Nie myślałam, że drobne prezenty tak na mnie podziałają. Jego dobroć, uwaga skierowana na moje uczucia to było coś niespotykanego w moim życiu. Jego szczerość aż do bólu zaskoczyła mnie totalnie. Jedyny człowiek wart całkowitej i wyłącznej przyjaźni
Arek - już się skończyło. Bolałam nad tym długo, ale musiałam się z tym pogodzić. Jednoczesność uczuć, to poznanie zupełne i nadawanie na tych samych falach było niesamowite. Za szybko chciałam go poznać - zrobił się niepewny siebie i ostrożny. Napisałam mu niesamowitą ilość wierszy - rozbudził moją twórczość, poetyckość i dał mi wiele cudownych chwil. Wyjątkowy - któa dziewczyna go omota, będzie miała szczęście do końca.
Tomek Kopa nr 1 - co mnie w nim nęci? Zdominować tak dominującego - czy tego od niego chcę? Poniżyć tak jak on swoją żonę? Ma podły charakter, a wciąż jest dla mnie interesujący. Wiem, że wystarczy drobny zgrzyt i wszystko (a czy cokolwiek jest?) runie.
Tomek Kopa nr 2 - instruktor spadochroniarstwa. Bogaty, znudzony facet szukający wrażeń. Ta jego pewność siebie, a potem nerwowy śmiech i opowiadanie mi, że gdy dzwoniłam pierwszy raz i nie odbierał był w trakcie seksu z żoną (i po co mi to do wiadomości?). To jego chojractwo mnie ubawiło. Chciał powiedzieć - jestem odważny, super, a co się okazało? Może przesadzam - dopiero dziś z nim rozmawiałam, dlatego też moje odczucia nie są obiektywne (i nigdy chyba nie będą). Ogólnie można się nim pobawić, ale na dłuższą metę chyba mi się znudzi.
(Dopisek dziś - po latach spotkałam go na Książce - był w Iraku).
Tomek - no tak - to jest to (ale napisałam Ci wyżej ;) -ale co z tego wyniknie - wielki znak zapytania.
Piotr Ubik - prawnik nie tylko zawodowo. Lubi szafować wielkimi pojęciami, ocenia szybko - ale czy trafnie? Dobry do pogadania, alw nie za często, bo nuży.
and - wyjątkowy - wyzywa mnie, ale robi to z taką czułością i młodzieńczą pasją, chłopięcym śmiechem i pozerstwem, że rozbraja mnie za każdym razem. Oczytany i inteligentny ukazuje na ogóle tylko gruboskórność, chamstwo i wielką złośliwość. Idealny do rozmów. Szkoda, że tak rzadko mam okazję z nim podokazywać.
kado - Pawełek już w oddaleniu. Póki mój wyjazd do Krakowa był odległym planem było ok. Gdy ten dzień się zbliżał - Paweł się oddalał, stopował i spowalniał. Gdy proponowałam konkretną datę (kiedy będzie mógł) zasłaniał się pracą (był kiperem) i intensywnością zajęć. (A jednak stchórzył).
Może starczy na dziś???
Święto Pracy a ja pracuję (dopisek dziś 1 maja 2002 lub 2003 r.) - i to wszystko dla Tomka - jestem totalną idiotką :P
boll
Różnie nam się plecie życie
czasem nawet z zaskoczenia
coś otrzymasz lub coś stracisz
zyskać dużo - oto sztuka
a dać tylko drobineczkę
dajesz - bierzesz według chęci
lecz czy to jest rzecz uwagi
warta skoro się zapalasz
chwilę niczym świeca nocą
daj mi wszystko - albo odejdź
daj mi tylko tęczę jasną
słońc błękity - nawet ciszę
która twa we wnętrzu kwiatu
pyłem jestem - dotknij sobą
ja zobaczę te emocje
daj mi ujrzeć czy potrafisz
błyszczeć jaśniej niż ta gwiazda
która płonie lecz zamieni
się - skarleje niczym bóstwo
w które nie ma wiary człowiek
coraz mniejsze - potrzaskane
w pył już starte - ba na proszek
więc mi powiedz chcesz być Bogiem
a ja Twoją służką niemą
pył wybierzesz jakiś popiół
dmuchnę - w niebyt zawirujesz
i rozstanie nie zaboli
boś Ty bólem samym w sobie
wtorek, 15 lutego 2011
Inny Krzyś
Student - potem doktorant -matematyki z Ciechanowa, studiował w Toruniu. Niezwykły bajerant. Robił na mnie doświadczenia bardzo swoistego rodzaju. Wchodził mi na priwa pod kilkunastoma nikami i sprawdzał czy każdej osobie piszę o sobie to samo. W końcu dał spokój gdy przekonał się, że nigdy nie udaję przed nikim kogoś kim nie jestem.
wielokropek
Krzyś. Pisał utwory literackie, prowadził z żoną jakąś literacką stronę netową. Nigdy się nie dogadywaliśmy. Zresztą to jego zadufanie w sobie zawsze mnie od niego odrzucało.
RoC
Romek - z zawodu i wykształcenia informatyk. Następny Byk. Coś sobie roił, że chcę go zdobyć. Zupełny bezsens. Zaczął zastawiać się żoną, przestał pisać. Potem tylko kontakt na grupie dyskusyjnej.
bieszczad-nick
Zaczął pisać ze mną, bo był realnym przyjacielem Michała. Opowiedział mi o wypadku, potem mnóstwo godzin go wspominaliśmy. On ze świata realnego - ja stąd. Był czas, że chciał umrzeć - z jego paczki z młodości tylko on żył. Było to dla niego fatalne uczucie. Po latach wykryto u niego raka - poznał w tym czasie też młodą dziewczynę i wtedy dopiero chciał żyć. Fatalny zbieg okoliczności.
Michał...
Michał - pierwsza z osób, której śmierć przeżyłam fatalnie. Gadaliśmy dość często - miał zranioną duszę, wciąż chciałam utwierdzać go w przekonaniu, że człowiek sam kształtuje swoje życie. Zginął w wypadku samochodowym - prawdopodobnie w godzinę po naszym pisaniu na gg.
Pisany w dniu następnym Jego pogrzebu
Stare dusze, chyba z wieczności
mówią do mnie
poznały już wszystko?
Patrzą mądrymi oczami,
wszystko wiedzą i straszą
pustką.
Wypalone?
Michał... odrzucony przez siostry
dwudziestego siódmego
drzewo i sprasowana maska.
33 - to dużo czy mało?
Czy mogłam
czy porafiłbym
czy umiała...
Nie można zarazić wesołością
już to wiem.
Zwątpienie... cóż bywa i tak...
Jakiś tekst nie w porę
a może właśnie
w odpowiednim czasie.
Rano pogrzeb, a wieczorem śmiech
alkohol i ona - wesołasmutna
i on liczącyna seks
a następnego dnia
tenjedyny
czy jeszcze ważny?
Proszę wciąż - uderz pięścią w stół
wykrzycz swój żal
wszystkie emocje
które w Tobie tkwią...
ale
bo
przecież
CISZA...NIC...BRAK ODPOWIEDZI
inni
Kasandra
Też pisała wiersze. Była jedną z niewielu kobiet - muz ;)
Dyzio
Muzyk - człowiek z pasją. Wciąż namawiałam go by napisął muzykę do jakiegoś mojego wiersza. Mówił, że moje wiersze są arytmiczne. I pewno miał trochę racji.
Bartek- Pył na Wietrze
Znów Byk - młody zabawny - mieszkał w Częstochowie. Był niesamowicie odpowiedzialnym człowiekiem, idealnym przyjacielem dla ludzi ze swojego realnego życia. Setki razy gadaliśmy, na ogóle wygłupy, całusy i odlotowe nabijanie się z czatowej widowni. Zupełne wariactwo. Uwielbiałam takie akcje - zresztą do dziś tak mam - gdy boll z Saszką zaczynają - umieram ze śmiechu.
Raskolnikow
Filip - wchodził też jako conga. Młody chłopak o szalonych pomysłach. Znałam go luźno, ale gdy przysłał mi swoje opowiadanie - byłam zaskoczona. Nigdy nie odbierałam go jako poważnego, a co dopiero kogoś kto ma aż tak głębokie i smutne przemyślenia.
Darknuit
Tomek - następny Byk w moim wirtualnym świecie. Był do zwierzeń - jakichś tam rozmyślań o naturze byczej. Pisał smutne wiersze, często konfabulował i nigdy nie bywał szczery. Po jakimś czasie zaczęliśmy dzwonić do siebie. Twierdził, że rzadko dzwoni do ludzi z netu - byłam raptem trzecia. Po którejś rozmowie głosowej dał mi odczuć, że jego telefony są jakby aktem łaski dla mnie. Gdy zaczęłam opowiadać o swoich rozmówcach - nigdy nie miałam oporów co do spotkań realnych lub tylko głosowych - Tomek b. się zdenerwował. Uznał mnie za łatwą, żądną wrażeń i chyba kokietkę. Po tej rozmowie telefonicznej nigdy nie odnowiliśmy jakiegokolwiek kontaktu.
sobota, 12 lutego 2011
Apator
Piotr - neurolog z Rzeszowa. Przychodził też jako płaskodenny. Był dość dobrym znajomym Tomka-sztyleta. Znali się wcześniej, ale w chwili gdy zaczęłam bywać na Książce coś ich poróżniło - do dzis nie wiem co to było. Piotr opowiadał mi o fotografii Tomka, którą dostał swego czasu - jego żona oglądając ją stwierdziła duże podobieństwo między nimi. Byłam swoistym rodzajem przekaźnika między nimi - obaj wypytywali się o siebie nawzajem, obaj podawali (do przekazania przez mnie) mi informacje o sobie. Z Piotrem przeważnie gadałam na gg - omawialiśmy psychologiczne, neurologiczne i parapsychiczne aspekty ludzkiego umysłu. W tym czasie poznałam juz masę ludzi, którym lub o któych pisałam wiersze - Piotr zawsze służył mi pomocą czy wiersze te są dobrze skonstruowane od strony psychologicznej właśnie. Gdy do mnie zadzwonił (wcześniej Tomek pisał mi, że z Piotrem się ciężko rozmawia) okazało się że mówi raz ciszej raz głosniej, rwie zdania, milknie lub w jakiś sposób się stresuje. Nie zawsze mogłam zrozumieć o czym tak naprawdę chce mi powiedzieć. Nie istniało cos takiego w rozmowie pisanej - tam rozumieliśmy się doskonale. Gdy do mnie dzwonił po raz pierwszy był w Warszawie - namawiał na spotkanie bym przyjechała - miał konferencję naukową. Po latach przyznał się, że w tamtym okresie przebywał na badaniach w szpitalu psychiatrycznym (stwierdzono u niego depresję dwubiegunową) - twierdził, że Tomek też na nią cierpi i to ich zbliżyło swego czasu. Nasze pisania gadugadowe kończyły się przeważnie doświadczeniem psychologicznym Piotra na mojej osobie - formą wywiadu lekarskiego zakończonego diagnozą. Myślę, że były to po prostu żarty Piotra wobec mnie. Po każdym pisaniu wynajdował mi nowe choroby psychiczne lub natręctwa (pamiętam dzień gdy uznał że jestem psychiczną masochistką, bo chcę wnikać w ludzkie dusze, pomimo że często mnie ostrącano). Gdy przestałam przychodzić na czat - kontakt z Piotrem wcale się nie skończył. Dzwonił do mnie przeważnie w wigilię, składał życzenia i wypytywał o mnie i o Tomka (dalej z T. pisałam na gg). Gdy Tomek robił w 2008 r. wystawę swoich fotografii o qrczaku, mieliśmy oboje tam jechać - w końcu oboje nie mogliśmy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)