środa, 15 sierpnia 2012
początek? (Markowi)
porozumienie duchowe
tak ważne - może i więcej
niezbędne do połączenia
duchowo-materialnego
nie jestem może zbyt próżna
nie jestem zarozumiała
lecz ludzie tak lubią jednak
zdołować i szukać ofiary
kto kogo - czyje na górze
czy musi wykorzystanie
zaistnieć pomiędzy nami
kto kogo- wciąż mi kołacze
czy możesz osiagnąć spokój
tak bardzo nam pożądany
usiądźmy na tamtej ławce
poszepczmy cichymi słowy
o latach pełnych czy chłodu
o czasach -tych co za nami
czy będzie nasz nowy rozdział
tu napisz złotymi zgłoskami
nie rańmy siebie nawzajem
nie piszmy słów które bolą
a moze wtedy zaufam
i tobie - twojemu ciału
Jurkowi Wykładowcy
rozumiem wszystko
zły nastrój
brak weny
niedospanie
a nawet obawy
ale
kto powiedział
że należy
swoje żale
zrzucać na innych
kto przyzwolił
by uznawać
kobiety
za gorszy gatunek
nie cierpię
chamstwa i chwalipięt
udaję że jest dobrze
odchodząc na zawsze
przeczucie czułości
cielesnie nieznani
tak z dala od siebie
nie wiemy czy dana
nam droga do raju
patrzymy na siebie
i wciąż ta rozterka
czy uda sie zwiazek
pomiedzy mna-toba
to nie jest realne
tak dlugo nam czekac
bo drogi szmat przeciez
a czasu tez troche
by spotkac sie wreszcie
na dworcu w pociagu
a moze kupujac
dwa mleka i kefir
na siebie wpadniemy
udajac ze wcale
nie znamy sie - potem
zawieziesz jak swoja
posmiejesz sie troche
a ja ci pozwole
na milosc calusy
cz to odpowiednie
te wielkie emocje
trwajace jak kolce
pod skora z pancerza
a jesli zostawisz
samotna na plazy
odejde zlorzeczac
na ludzi dokola
i znikne jak woda
co w dym sie zamienia
gdy sucha sie staje
i taka rozkoszna
daj mi dwa calusy
a potem daj oddech
niczego mi wiecej
nie trzeba kochanie
niedziela, 12 sierpnia 2012
Ali-Khalebowi
twoje usta koralowe
jak ta rafa w oceanie
jesteś taki pełen ognia
caly ploniesz bo me cialo
jest jak żagiew która bierze
z twego żaru będzie płomień
czy dość wielki by rozpalic
moje serce moja dusze
juz na wiecznosc jak pochodnie
twoje slowa takie slodkie
twoje rece obejmuja
jak na razie tylko pustke
miraz jednak i ulude
dlonie lapia -lecz powietrze
ktore nic nie pozostawia
oprocz zalu ze cielesnie
nam obcowac sie nie uda
bedzie tylko przestrzeń miedzy
moim cialem - twoja checia
pozostanmy w odleglosci
bo co wiecej nam zostaje?
moim jedynym
moje serce jest z kamienia
bo żadnego nie kochalam
bo fizyczna tylko milosc
preferuje od zarania
nikt mi w glowie nie zawroci
żaden serca nie polamie
tylko czemu wylacznosci
chca ode mnie gdy ja plocha
nie zabiegam o nikogo
nie narzucam sie bo wcale
nie mam checi na kochanie
takie platoniczne nudne
kazdy z nich jest taki pewny
ze stracilam cala glowe
owszem gierki z mojej strony
i impresje zawsze we mnie
lecz nie daje sie omotac
jestem sama sobie pania
kto sie zechce przeciwstawic
to odejde i zostawie
nie placz za mna chlopcze drogi
nie rozpaczaj i lez nie lej
bo dopoki jestes obok
to korzystaj - az do woli
nie chce wahan ani dasow
zastanawian wstrzyman lekow
po co to mi skoro obok
jest tysiace chetnych...miekkich
melancholia
zapisane w gwiazdach
jest me całe życie
wszystkie niepokoje
zatrzymania w słońcu
zadziwienia światem
płacze nad maluczkim
który taki obcy
nie poznam lekarstwa
na bolączki wasze
balsam lecz dla duszy
czy chociaż pomagam
daję siebie komuś
nie widząc efektu
bo Rafał ten z banku
obrażony wielce
Paweł z Grzesiem milczą
uniesienia były
spełnienie zachcianek
moich i tych owych
zatrzaśnięcia nagłe
bez szansy na jutro
niech tak i zostanie
nie czekam oklasków
chciałabym najdłużej
niektórych zachować
w pamięci i obok
dopóki żar płonie
lecz te zatrzymania
hamują me wzloty
jednego nie pojmę
czemu nie powtórzyć
tego co tak lśniło
pozłotą i słońcem
czemu zwady dąsy
niporozumienia
milczenia wahania
szczerości brak jednak
pomimo obietnic
pomimo burz-ognia
i westchnień w me usta
wiem - godzę się na to
lecz...
antymuzowi Maćkowi :(
wenecja w karnawale
ty we fraku i masce
jaką będziesz postacią
arlekinem czy paziem
księciem z bajki lub kotem
kurkiem lecz czy na wietrze
czarnym krukiem co nocą
tak trzepoce skrzydłami
że aż mrowie przechodzi
siądę sobie w kąciku
i popłaczę nad losem
twoim moim tych innych
będzie żałość i ból
następnego dnia rano
deszczem spłyną ulice
będzie czysto i jasno
prawie w niebie poczujesz
jak rozwijasz te skrzydła
staną sie anielskimi
nie odtrącaj za szybko
przecież świat jeszcze trwa
postój chwilę podumaj
i odpowiedz mi czasem
czy twe serce tak mężne
że ocalisz oboje
nas z pożogi i strachu
będzie cisza -spokojnie
taki stan mi pisany
lecz czy tobie - kto wie
Piotrowi z Hiszpanii
droga przez plażę
nie będzie latwa
stopy zapadna
sie cale w piasku
dotknij ostroznie
wyjmij z wiezienia
caluj tak mocno
jakby swiat plonal
zamknij ramionach
otrzep i utul
daj bladzic myslom
ku horyzontom
popatrz na niebo
i wyszepcz czule
tak-pragne ciebie
w tym to momencie
cisza i pustka
tylko my dwoje
niech trwa ta chwila
przez dlugi czas
ty badz jak wulkan
ja -ton gleboka
oblej swym ogniem
zamienie w popiol
tak sie zlaczymy
na wieki wiekow
badz moim -prosze
ja bede twoja
jesli los zly nas
zechce rozlaczyc
w rozpaczy trwajmy
do konca swiata
ze stracilismy
jedyna szanse
na raj i szczescie
nic nie jest proste
Hassanowi z Oslo
o tobie nic nie wiem
czyś turek czys arab
juz nawet nie pytam
do czego ta wiedza
juz nawet nie dumam
czys wolny jak palec;)
czy wciaz o kims myslisz
czy ktos kolo ciebie
czy placze nad toba
czy smieje z twych zartow
a moze i blaga
badz mym ukochanym
ja przeciez nic nie wiem
i mysle ze jednak
tak juz pozostanie
nie sadze by los nam
pisany byl jakis
my to nierealne
jak banka mydlana
rozprysnie sie wokol
nic nie pozostanie
tak trwamy i trwamy
ta droga do nikad
nas wiedzie w bezdroza
i nic nic przed nami
piątek, 10 sierpnia 2012
Norbertowi o 6 rano
zabierz mnie
w lepszy świat
tam gdzie świt
ciągle trwa
tylko my
oprócz nas
nie ma nic
bądźmy tak
chwilo przyjdź
ranki te
nasze są
razem jest
dobrze nam
wielki sen
a my w nim
rozpal mnie
aż do cna
będę twą
po kres dni
weźmiesz mnie
tak jak rzecz
splątaj tak
bym do łez
śmiała się
wzbudzisz dreszcz
albo dwa
krzyczę w noc
płaczę łkam
nie chcę próśb
tylko daj
siebie mi
wahań nie
nic a nic
pragnę cię
aż do dna
wypić cię
potem pył
zdmuchnę go
żaru garść
ogień mój
z żądzą twą
tak ma być
aż po kres
cisza trwa
a my w niej
teraz pst...
chodźmy spać ;)
ja i oni
jeden o drugim
i czemu ma służyć
czy ta ich ciekawość
do piekła prowadzi
powiedzcie mi wszyscy
ci z którymi bywam
do czego to info
czy by porównywać
się z tymi innymi
czy planować chwile
by stać się lepszymi
niż jesteście dzisiaj
lecz ja porównania
nie czynię żadnego
bo dla mnie wy razem
i każdy z osobna
jesteście jedyni
lecz w swoim rodzaju
gdy jestem z tym jednym
(bo cała dla niego)
i spalam się ciagle
w rozkoszy niebiańskiej
nie proszę o więcej
niż możecie dać :)
ja chętnie zabiorę
wam całą energię
każdemu z was przecież
utulę pogłaszczę
dam buzi na szczęście
ech- skupcie się na mnie
gdy ciałem obcujem
i po co dumania
ja siebie dam zawsze
fakt- tylko na trochę
bo przecież ci inni
nie lejcie łez za mną
bo jeszcze powrócę
dam orgazm lub kilka
splecienie i wargi
i piersi i ciało
calutkie bez skazy
ucałuj i popieść
bo jesteśmy w raju
rąk nóg części ciała
wzmagamy pragnienia
pożądanie rośnie
i radość ogarnia
podajcie mi siebie
bez dąsów i wahań
i bądźcie szczęśliwi
dopóki trwa nasz bal...
czwartek, 9 sierpnia 2012
szaleństwo jest metodą
na bycie zbyt poważnym
ach proszę mój Mareczku
za sztywny nie bądź mi
odwrócę się na pięcie
lub prztyczka w nosa dam
już wiem że nie dogadam
się z tobą ani ani
co z tego że cieleśnie
jesteśmy jakby parą
gdy umysł twój tak drętwy
jak deska czy od trumny?
nie podam swego ciała
już więcej choć to kusi
nie wezmę już za rękę
całusów nie dam stu
bo przecież taki odlot
jest mi potrzebny jednak
a nie ze sztywnym współżyć
gdy obok tylu chętnych
ja wiec ci podziękuję
zabiorę swoje ciało
wiem - może pobądź z lalą
lub inną czy poważną
odchodzę - nie wspominaj
mnie źle- przepraszam ciebie
za swoją lekkomyślność
za próżność i niestałość
nie jestem nigdy wierna
ni stała w swych uczuciach
więc proszę nie rozpaczaj
pociesz sie jakąś inną
pożegnam się na zawsze
bądź zdrów- bo taka pora
daj buzi na odchodne
papa mój słodki książę
Ułanowi...jednak
to nieprawda
że Tristan umarł
jest w każdym
mężne serce
miecz w dłoni
i walczmy
o swoje dobro
co to altruizm
skoro koszula bliższa
chcesz poczuć się
lepszym od nich
taka przyczyna
być na górze
patrząc
jak ludzkie mrówki
z mozołem
budują
swoje szczęście
tylko proszę
nie narzekaj
że Ci źle
po prostu
zmień
swoje życie
na odpowiednie
środa, 8 sierpnia 2012
Dwa dni po (Grzesiowi C.)
pewnej nocy
(może wtedy będzie inny świat)
zamknę Ciebie
(kto wie - za lat sto lub dwieście)
w klatce rąk
(czy w przyszłości będzie seks?)
otulony mną
(na pewno miłość nie zniknie)
zaśniesz szybko
(było by lepiej gdyby emocje)
jak zwykle
(dają kopa ale i smutek)
powiedz ile słów
(adrenalina dla wybrańców)
między nami
(wybiram jednak spokój)
byś uwierzył
(zbyt wysoki poziom stresu)
że jestem
(działa na mnie przygnębiająco)
a może już to wiesz
(wykreślę przywiązanie)
od lat powierniczką
(może i uczucie do kogoś)
Twoich smutków
(nie jestem wierna)
nie sądzę
(ale powroty bywają)
by seks między nami
(im dłużej tym lepiej)
to zniszczył
(wiesz o tym przecież)
obie rzeczy
(nie odejdę jeśli nie zechcesz)
są mi niezbędne
(byłam ślepa stawiając innych przed Tobą)
do bycia Twoją
wtorek, 7 sierpnia 2012
zmysły
uwielbiam
gdy patrzysz
moje ciało
magnesem?
doznania
zupełnie inne
przecież
gdzie jestem
w tym ja
jako osoba
cieleśnie
próbujesz zgłębić
ale
tak dużo
nieporozumień
czy istnieje
dogadanie
jeśli
pożądanie
przesłania wszystko
pomyśl głową
niby
i gdzie ona
gdy jestem
na wyciągnięcie
języka ;)
niedziela, 5 sierpnia 2012
patriarchat :P (znów Ułanowi z krzykiem mew w tle)
daj mi klucz
do swego serca
otworzę bezboleśnie
popatrzę na kawałki
zlepione w organ
czyżby miłość
rodziła się
w czymś takim?
zastanawiając się głęboko
po wielkim namyśle
chętnie je przyjmę
zakochaj się na zabój
a może
ofiaruję swe ciało
Tobie w darze
taki mam kaprys
serce wojskowego
na tacy podaj
a zabiorę w chmury
ile potrafisz
dać mi z siebie miły
by zaspokoić
popędy swe - żądze?
ja pooglądam
poprzyglądam czule
może dopiszę
jakiś lek pod język
gdy serce chore
nie forsuj się my-love
będę czytywać
twe literki boy-friend
na czynniki pierwsze
rozbiorę literki
będziesz mi pod lupą
lecz za twoją zgodą
godzisz się na to
daj mi dłoń gorącą
rozpalę ciało
zaspokoję chucie
stań twarz twarz ze mną
i powiedz otwarcie
ja cię przelecę
i zostawię baśnie
spisane w księgę
na wołowej skórze
opowiadane
setce różnych kobiet
jeśli przypadną
do gustu ci Ewo
tobie wysnuję
następną historię
utkaną z marzeń
snów i tęsknot
innych
poznanych wcześniej
lecz nie bądź zazdrosną
za chwilę bajka
skończy się - odejdę
trzymając w ręku
znicz zwycięstwa
przecież
mężczyźni górą
tak od wieków wieki
kobiety słabe
dające omamić
lepkimi słówkami
tylko jedno powiedz
ile w mych słowach
jest o tobie luby
napisz wypowiedź
dodając całusy
ja ją odczytam
i następny sklecę
możemy pisać
aż do końca świata
jeśli potrzeby
mamy takie same
teraz już koniec
bo mewy wołają
świt nadszedł szybko
zaraz czas nad morze
jest takie zmienne
jak kobieta - pora
żegnać się dzisiaj
nie napiszę więcej
wszechwiedzący (Ułanowi)
powiedz z precyzją
na jaką Cię stać
ile w rozmowie
uwodzenia
udajesz znawcę
wszystkowiedzącego?
a czy tak na serio
nie chodzi o moje
nie wnętrze nie duszę
nie wiersze nawet
ale o cielesną powłokę
czemu tak często
trafiam na hypokrytów
którzy zamiast słów
przelecę cię
mamią ogromem wiedzy
wabią obietnicami
obiecują bezbrzeżną pomoc
a tylko jeden raz
i odchodzą
śmiejąc się w kułak
z mojej
naiwności?
to podwójna gra
ja wiem
o co im chodzi
zgadzam się
na bycie
do jednorazowego
użytku
przecież oni
też są dla mnie
pacjentami
jedynego kontaktu:)
sobota, 4 sierpnia 2012
Gdybym nie poznała Ciebie (wszystkim moim wybrańcom)
wschód słońca o poranku
gdy ptaki przywołują siebie
na seks czy pogadać o miłości
nawet kogut prężąc pierś
wykrzykuje słowa tęsknoty
ile dróg do przebycia
by niczym Kleyff zaśpiewać
zastanawiając się
czy tuż za rogiem
czeka wróg czy przyjaciel
zawsze dumam nad przypadkiem
czy jeśli skręcę na polnej dróżce
spotkam Ciebie-patrzącego na mnie
z pragnieniem z tęsknotą
i nadzieją na więcej...
jednak może i tak być
że wybierając inną ścieżkę
znajdę kamień od Cave'a
woda i ja zanurzona w niej
na wieczność
wszyskim rządzi los
każdym zdarzeniem
w naszym życiu
ślepy traf
strzelający z kapiszonu
lub śmiejący się w nos
ból czy pustka
choroba czy ekstaza
ten ślepy
ile od nas zależy?
Grzesiom i Rafałowi z nadzieją na...
Usiądźmy naprzeciw siebie
spójrzmy głęboko w oczy
popatrzmy jak nasze źrenice
odbiją nasze spojrzenia
powiedzmy sobie najszczerzej
oczekujemy współczucia?
A może jednak powoli
odkrycie siebie ujawni
swoje prawdziwe oblicze
jesteś posągiem czy cieniem
ile trzeba mi czasu
by zgłębić Twoje istnienie
ile dasz mi bym mogła
zajrzeć Ci prosto w duszę
by znaleźć odpowiedź najbliższą
na główne moje pytanie
kiedy jestem prawdziwa
z Tobą czy jednak samotnie
mozolnie znaczę punkciki
na mapie swojego ciała
już wiem o sobie tak dużo
ale czy dusza poznana?
Łatwiej czyjąś pozwiedzać
ocenić dobra czy podła
daj mi rękę w ciemności
już nie będę tak chłodna
poddam siebie bez walki
nawet ułatwię sprawę
pytaj zgaduj oceniaj
już nie będę wzbraniała
Lata pędzą jak we śnie
nie jest pewne co dalej
teraz jesteśmy razem
ale co będzie za chwilę...
piątek, 3 sierpnia 2012
preferencje (Rafałowi M.)
rozumienie zasad
wspólżycia ludzkiego
oparte jest na przekonaniu
że tylko osobniki męskiego gatunku
potrafia zaspokajac sie same
inaczej wyglada to u samic
wolą dotyk glaskanie
nawet iskanie
zamiast zachowań wtórnych
co czynności praktycznoseksualnych
preferują bliskość kontakt cielesny
samce zaś podniecają się widokiem
genitalii lub gruczolow mlecznych
do ktorych sa niezwykle przywiazani
zachowanie płci obojga
tak odmienne przecież
powoduje wieczne proby
dogadania się obu płci
czy istnieje consensus
jakieś polowiczne rozwiazanie
tej kwestii
pytanie pozostaje otwarte
zaduma 2
zamknę w kręgu i posprawdzam
kim są dla mnie te osoby
przyjaźń żądza złudna ufność
niemoc prawda wroga niechęć
tyle tych emocji wkoło
powyjmuję pojedynczo
z wielkiej torby niespodzianek
pooglądam w blasku świecy
spalę wstążkę szczerozłotą
popiół zaś rozsypię w nicość
śladów nie chcę pozostawiać
i odejdę czy z uśmiechem
do innego kart zestawu :)
zaduma 1
ile godzin tyle pokus
wciąż mnie nęcą swą osobą
miną ruchem lub słowami
wpadam ciągle niczym śliwka
nie -nie w kompot
nic z tych rzeczy
spalam się na kształt płomienia
który parzy lecz chwilowo
błyśnie w mroku niczym iskra
co rozświetli czarną ciszę
potem znów pogrążą w pustce
tamten pan lub inny chłopiec
od jednego który chętny
na rozmowy albo gesty
do drugiego który ciało
preferuje zamiast mówić
twarze słowa i imiona
by spamiętać sprawa trudna
lecz ma pamięć znakomita
mi ułatwia te poznania
już ten tamten - w wielkim pędzie
kalejdoskop typów ludzkich
uczę was się -was kochani
czy odpowiedź poznam w końcu
tylu mężczyzn pasujących
idealnych do osoby
mojej - ach - i jestem w niebie
marzeń pragnień i ... ułudy
Złoty pył (N.)
Dopasujmy dwie figury
Jedną będę ja
Obracaj
Ułóż w taki sposób aby
Była jasna i uległa
Zróbmy z niej
Wielokąt prosty
Ułożony w kształcie koła
Ty figurą drugą będziesz
Czyżby trójkąt
Cały złoty
Złączmy je
A znów postanie
Wielobarwna tęcza (nowa?)
Jej kolory pełne słońca
Blasku magii jakiejś woni
O zapachu płatków róży
W niemej ciszy
Tak zjednani
Czy jedyni
Na tym świecie
Nic już nie ma
Patrz wokoło
Tylko my
I nikt poza tym
Muzyka ciał (Norbertowi)
Powoli
Zamieniam się w kryształ światła
Moja poświata pulsuje
Jednostajnym brzmieniem
Niczym struna dotknięta
Delikatną dłonią
Osiągam doskonałość
Bezbrzeżne zdumienia
Że potrafię drgać
Sprawiają
Wciąż jestem sobą
Ale czy na pewno
Taka sama jak
Wczoraj
Wyciszona
Wpatruję się
W twoje oczy
Tak spokojna
Jak wyspa
Lizana przez morze
Nie pozwól
By to co jest
Straciło barwy
środa, 1 sierpnia 2012
Znów N. *) - z motywem S.
delikatnie mnie uwodź
jak pokusa najdziksza
kusic umiem a przeciez
ty nie jestes tym gorszym
pocalunki mi podaj
z deszczem sliny pobudzaj
bym w tym deszczu skropila
swoje wargi i język
dreszcze potem ogarną
moje cialo jak swoja
liz namietnie me usta
szyje kark i policzki
gdy juz zmokne zupelnie
w twojej slinie to wtedy
zjedz powoli na piersi
gryz ssij i ugniataj
bym poczula pragnienie
twoje -silne jak burza
niech przetoczy przeze mnie
piorunami niech siecze
błyskawice w powiece
poogladam a potem
moje ledzwie i biodra
poogarnia ta żadza
i swiadomosc ze potem
bedzie wiecej i wiecej
jezyk twoj we mnie znajdzie
punkt o którym wciąż mowisz
albo palce - czy zapach
może być doskonalszy
niz gdy cialo z rozkoszy
zarem bucha wprost w usta
ktore sa wpolotwarte
czy do krzyku czy jeku
moze tylko westchnienie
podam prosto w twe wargi
ciagle wzbudzaj plomienie
niech nas spala na popiol
by za chwile w feniksy
moglibysmy zamienic
nic waznego nie będzie
oprocz nas i tesknoty
prosze spelnij marzenia
moje twoje..ech prosze
A jednak (Norbertowi)
przeczuwanie że za moment
będę w twych ramionach cała
zaczniesz pieścic moje ciało
poprzez twarz do szyi na dół
zwilżać me gorąco śliną
by językiem zrobić szlaczek
mokry lepki i tak drobny
że pod lupą trzeba szukać
za językiem pójdą ręce
wargi znaczą ślad na skórze
język wciska się w me usta
potem w ciszy sunie dalej
zajmij się kochany szyją
niech poczuje pożądanie
potem piersi brzuch i uda
będą łaknąć go jak wody
w dzień upalny ten wędrowiec
tak spragniony jest i czeka
aż łyk płynu mu przyniesie
ukojenie tak potrzebne
będę jak napięta struna
wyczekiwać na spełnienie
czy się uda- rzecz wątpliwa
przecież ogień wciąż w nas płonie
o północy czy w południe
nasze ciała oczekują
ukojenia które tylko
ciut pojawia sie i znika
gdy dotykam znów lub pieścisz
nie wiem ile godzin trzeba
by żar zechciał ciut ustąpić
ta gorączka jest piekielna
woda oddech nie pomaga
spalmy się - bo ta potrzeba
nie odpuści na minutę
niech w szalonym tańcu zechcą
tanczyć dłonie usta wargi
ja pozwolę ty przyzwolisz
taki nas czas- letni skwarny;)
wtorek, 31 lipca 2012
słuchając z Grzesiem (myśląc o N.)
Te szepty tak ciche
nie słysze lecz czuję
wibracje w mym uchu
to nie dźwięk lecz ruchy
sunące po uchu
dotyki tak lekkie
że prawie nie czuję
to bardziej przeczucie
niż prawda odległa
jesteśmy w obłoku
utkanych z mych marzeń
twych chęci i pragnień
i nic nie jest ważne
nic poza spokojem
gdy pieścisz mnie czule
nic poza ufnością
że będzie wciąż więcej
falowań i wznoszeń
upadków do piekła
rozwijam jak kwiat się
na twoje muśnięcia
to jawa – pół we śnie
to sen jest realny
nie budźmy sie z niego
pomimo niespania
nie śpijmy we dwoje
pomimo bliskości
nie marzmy na próżno
bo koniec tak bliski
i sam wybierz drogę
swojego odejścia
chcesz szybko i pięknie
czy długo boleśnie
nie sądzę bym chciała
mieć Ciebie na dłużej
i spalmy w rozkoszy
nie będzie pisane
nam długie pożycie
małżeńskie...wiem o tym
lecz czule mnie całuj
i szepcz- będzie pięknie
bo nie ma nic wiecej
prócz nas i tej ciszy
zaśnijmy na wieczność
jeżeli mam dostać
ten prezent od Ciebie
niech będzie to słowo
wciśniete mi w usta
czy zamknę je w sobie
czy dam mu ulecieć
nieważne nic więcej
ten sen my i .....
poniedziałek, 30 lipca 2012
Rankiem(R. następny)
romantyczne marzenia
o tej pani lub owej
są być może i miłe
pełne jakiejś zadumy
o tym co podświadomość
każe robić lub przestać
przeczuwanie spełnienia
doznawanie rozkoszy
gdzie jest miejsce i pora
na coś więcej niż bajki
rozpisane na role
gdzie jest czas na dotyki
branie -potem dawanie
zaplątanie i magię
ciszę loty spadanie
nie wiem czy tak potrafię
wolę czucie niż gwiazdy
czy wybieram nietrafnie
może znajdę odpowiedź
w oczach niby stokrotki
te zrywane o świcie
pełne rosy wilgoci
które płaczą nad losem
tego pana z gitarą
tamtej pani w różowym
nie wiem czy intensywność
idzie w parze z nas nastrojem
twoim kiedy czas senny
mąci myśli i słowa
nie mów więcej - pomilczmy
w naszych duszach samotnie....
Raj(mundowi)
Raj mi daj na ziemi
byle trwał tak długo
ile trwają zorze
na porannym niebie
ile dni przed nami
w których tylko cisza
oddechy urwane
na pół rwana dusza
nie chcę przecież dużo
ot kawałek słońca
sunący po ciele
delikatnym tknięciem
kołysz do snu - nie odchodź
jeśli spłonę żywcem
oddaj moją duszę
obcym na rozstaju
nie będę już niczym
nawet kroplą rosy
obejrzyj za siebie
może dojrzysz ile
pozostało mnie samej
na liściach i trawie
jako cień lub smuga
na dnie twojej magii
czwartek, 26 lipca 2012
Seb(k)a(s)
seb
nic już nie wiem...
poplątane nasze drogi
przecinają się w tym miejscu
będzie jedna zamiast obu
czy rozdroże nam pisane
nic już nie wiem...
ich odrzucam
dobrze robię czy na odwrót
zawód czeka mnie ogromny
wkładam duszę ciut uczucia
magia trwa i jest nam dobrze
trudno rozstać - wciąż nam mało
słów i śmiechów zwierzeń moich
twoich uwag pragnień wspólnych
proszę idźmy choć przez miesiąc
jedną ścieżką - wiem do nieba
tylko tam jest nasza przyszłość
może krótka może dłuższa
jest przyjemnie miło duszno
oddech krótki noc za krótka
dni za długie bo w oddali
ja gdzie jestem Ty gdzie miejsce
twego życia tak bezpieczne
że chcę obok - bez warunków
poddam chwili urokowi
spalę wszystko co przeszkadza
podrę zdjęcia niepotrzebne
i zostanę w błogiej ciszy
gdzie twe myśli o mnie krążą
zbiorę wszystkie co do jednej
poprzeglądam w twoich oczach
jestem wtedy pełna światła
tak błyszcząca jak ta gwiazda
która w mroku świeci naga
trwajcie chwile - nie chcę zmieniać
nic co mogło by to zburzyć
jest tak dobrze że nie dmuchaj
by nam chmury zasłoniły
słońce księżyc ten romantyzm
który widzę w twoich ruchach
słowach szeptach i uśmiechach
idealnie - tak określam
nasze dłonie (są splecione)
nasze usta wciąż są głodne
nasze ciała wciąż spragnione
nasze dusze już jednością
nasze myśli nawet wspólne
nic już nie wiem...
środa, 25 lipca 2012
znów my (S.-owi)
te sprzeczności w nas bywaja
checi jakies - trudno zbadac
czy sa sztuczne - pobudzane
przez film obraz powiesc jakas
ile pragnien w nas - czy nasze
są gdy wokol te opinie
wydawane pewnym glosem
ile chcemy tak dla siebie
ile z musu - bo wypada
ile dążen niepotrzebnych
bo nie naszych tylko cudzych
niezbadane nasze sciezki
nasze chcenia i podniety
wynikaja czy z potrzeby
czy z powodu że są innych
podkladamy sie pod owych
by się poczuc potrzebnymi?
a my sami dalej w mroku
w pustce gdzie jesteśmy sami
Popisz(my).... (Sebastianowi)
wirowanie - taki stan
na pol w jawie
bardziej w snach
wyjaw mysli lub tesknoty
poogladam je pod lupa
bo czy zechcesz
dac mi siebie
bez tych wahan
ktore miewasz
jaki jestes
wciaz w mej glowie
jaka jestem
ty mi powiedz
ile piasku w naszych losach
przesypiemy go bez trudu
ile chwil spedzonych w ciszy
gdzie te lkania lub westchnienia
co nam los da to przyjmiemy
bez zabiegan i bez buntu
panie jesli chcesz uleczyc
daj dwa gramy uniesienia....
poniedziałek, 23 lipca 2012
ł
postawię ci karty tarota
wyczytam przeszłość jak swoją
opowiem o tym co było
lecz czy to ważne co jutro
nie będę gdybać co z nami
nie zacznę wieszczyć nad losem
nie powiem nawet cdn
to wszystko tylko domysły
pragnienia słowa i gesty
nasyćmy się sobą nawzajem
a potem pojedźmy tramwajem ;)
a
zebrałam doświadczenia
w podręczny bagaż
pragnę wiedzy
bo świat-ludzie-ci inni
wyczytałeś mądrości bez liku
książki dały wrażenie mądrości
lecz teoria zabójstwem praktyki
ja nauczę
lecz poproś do tańca
sama z sobą nie lubię rozmawiać
f
kto powiedział że będzie nam łatwo
spluń pod nogi inaczej się nie da
bo emocje uczucia porywy
a ci obok - są przecież tak ważni
świat się kończy gdy magia króluje
pocałunki westchnienia nadzieje
na ciąg dalszy - pst...czyha zranienie
oczekuje na rogu (on ona)
a
rozważ dokładnie
wszystkie za i przeciw
jeśli postawisz więcej plusów
wygramy jakąś stawkę
to będzie na pewno coś wyjątkowego
inaczej nie warto przecież grać
fortuna kołem a jednak
w wieczornej ciszy
czekam na cud
r
któregoś dnia
(wiem - chwilowi my)
słonecznym popołudniem
(oboje to wiemy)
w leśnych przestrzeniach
(ale nie myślmy o tym)
na drodze która nieważna
(zawsze jest koniec wszystkiego)
a jednak stała się centrum
(oszukiwanie siebie to norma)
trawa drzewa i gwizdy
(nawet teraz rozmyślam)
nowy dotyk smak wszystko inne
(co z długością tych związków?)
fascynacja z początku uskrzydla
(może musi być jedność i zgoda)
z czasem podniet ubywa niestety
(czy opętać nas musi szaleństwo)
niby wszystko logiczne i proste
lecz początek jest końcem niestety :(
sobota, 21 lipca 2012
szukam
siebie w oczach innych
nieśmiertelnej duszy
w kosmosach onych
słabego ciała
w orbicie rąk
odkrywam
skrawki siebie samej
kolorowe szkiełka
na powierzchni
przysypanej piaskiem
czasu?
książę już czeka
z mieczem
z kataną raczej
będę księżniczką
zamkniętą w wieży
raz smutną
pogrążoną w rozpaczy
raz ufną
że za chwilę odejdę
raz w szczęściu
bo z wiarą
że za moment
miłością otoczysz
mnie swoją
tęsknota
w twoim życiu
czy jesteś gotów
by iść drogą
wytyczoną
nie przez Ciebie?
ciało obok
atrakcyjne przecież
choć chwilowo
zamieszkane przez oną
dajmy sobie czas
albo i nie
przecież pragnienia
trzeba
ugasić
ile to potrwa
twoje splątane myśli
mój wieczny spokój
uzupełnią się
złączą
co z tego wyniknie
chciałbyś opleść mnie
zamknąć w ramionach
i udusić z miłości
a gdzie moja wolność
gdy nie mogę zrobić kroku
odchodzę w niebyt
w którym nie ma już
miejsca dla Ciebie
czas na ra ;)
jestem jak spokojna wyspa
obmywana przez setki
wzburzonych fal rąk
gwałtownych które wzniecają mój pożar
delikatnych usypiających o świcie
miękkich wtulających się w zakamarki
podaj mi swoje usta
język
zapach i smak
chcę wszystkiego spróbować
zanim
pójdę dalej
piątek, 20 lipca 2012
Ra...f...a...ł
ra to bóg wszechobecny co wie wszystko o wszystkich
raf tak łatwo mi zmienić na wojskowe klimaty
rafa bywa zdradliwa nocą gdy płyniesz obok
rafał jest zbudowany z kości mięśni i skóry
o rafale napiszę kilka wierszy lub modlitw
o kuszeniu i wierze że już tylko nam lepiej
o rozterkach co kruszą spokój wieczny odmętu
proszę wpłyńmy na skały i zostańmy na zawsze
nie chcę prosić o więcej - niepotrzebne mi wcale
ani serce na tacy ani miejsce przy stole
tylko chwila ulotna - ją chcę tak zapamiętać
cisza noc i my dwoje - to poczucie że jedność
nie wiem czy znów się zdarzy taki cud
może z innym
przecież nikt nie obiecał
że nie zmienię się jutro
albo ty będziesz dalej
niż tysiące lat świetlnych
w wierszu tylko zostanie
magia tego zderzenia
moje-twoje-niczyje
kogoś-obok-pocałuj...
niedziela, 8 lipca 2012
Gad:P
Pewności są tylko
na białym papierze
gdy czarno podkreślisz
mazakiem lub kredką
tak ma być i koniec
bez cienia wahania
zasady i punkty
których czy przestrzegać?
A życie cóż życie
zamienia to w nicość
po czasie przekreślasz
to słowa lub tamto
zasady połamiesz
dopiszesz i nowe
gdy inne jest ważne
wciąż zmieniasz sie przecież
świat inny i ludzie
dostrzegasz róznice
co wczoraj czymś ważnym
dziś tyle co śniegi
powoli przyzajesz
mi rację lub owej
zabierasz jak swoje
osądy opinie
tych obok
choć twierdzisz
że jesteś niezłomny
ze stali – bez pęknięć
jak skała lub więcej
ja wiem że zaprzeczysz
wyśmiejesz jak zwykle
ja znów będę szukać
dotarcia do Ciebie
czy znajdę- już nie wiem
przestałam się starać
zabiegać i prosić
jest dobrze – tak 3V
i tylko zależność
to męczy mnie strasznie
dzień przerwy-umieram
choć wcześniej pół roku?
Stopuję- Ty fochy
naciskam – odchodzisz
bawienie się ludźmi
tak dobrze to umiesz
te lata praktyki
nie mówia mi wcale
czy wobec mnie także
jest jakaś taktyka
nieważne to przecież
i tak na lep żaden
nie pójdę – wiesz o tym
chcesz zabaw
a proszę
zatrzymań- przeżyję
tych milknięć
przerw jakichś
niech będzie jak zechcesz
i znó musze czekać
aż zechcesz :(
Oczywiście Grzesiowi- nieodmiennie od lat
Zawiedzione nadzieje
i te moje i innych
ja wciąż licze na słowa
gesty miny i pozy
na ćwiczenie języka
palców czasem gdy trzeba
lecz tak dużo kompleksów
czy spodoba mi się ten
może tamten- niepewność
wciąż dumanie czy warto
może tylko te chwile
da mi ktoś o poranku
dużo przecież nie żądam
ot bawienie się stylem
trochę żartów na miescu
albo kiwnięć na zgodę
bies mi zawsze rozstrzyga
w mojej głowie już siedzi
bo ocenia mych owych
który lepszy od niego?
Każdy z nich wciąż odpada
w pierwszym drugim podejściu
tylko Wodnik grajcarek
Byk Gad i jeszcze iluś
wszedł na podium i patrzy
w miną bardzo zwycięską
radzi (własną ma korzyść?
Czasem to mi przychodzi
na myśl gdy skreśla pewnie
swą ręką
wszystkich chętnych na bycie
kimś mi bliższym od niego
ale przecież mój Grzesiu
Ciebie nie ma są inni
czyżbym łapać wiatr chciała
z Mazur tak nieuchwytny
jesteś wciąż marą tylko –
jakimś cieniem na drodze
materialnym wiem przecież
nigdy się nie objawisz
nawet nie mam ochoty
na cokolwiek prócz słowa
Ty mi w ucho poszepczesz
ja pośmieję się długo
lata płyną – dzień mija
słońca wstają wraz z nami
noce patrzą nam w oczy
a my ciagle niezmiennie
trwamy trwamy.....bez ruchu...
czwartek, 5 lipca 2012
Rycerz i mnich- jakże podobni (Grzesiowi)
rozpustne myśli
wirują w głowie
gdy mnich w swej celi
samotnie leży
zimno i pusto
przy jego boku
chciałby przytulić
chociaż króliczka -
tego z playboya
tamtego z łąki
czy zdecyduje
w swej ułomności
jest w tym klasztorze
z własnej pewności
lecz czy spodziewał
się tylu uczuć
które w nim trwają
samotność ciąży
zmówi paciorek
czy zaraz zaśnie
trzeba by nie mieć
męskich hormonów
by wytrwać w celi
b(r)acie najmilszy
rycerz podchodzi
jest bardzo blisko
widzę hełm ciężki
przyłbica skrywa
myśli i oczy
czoło i grzywkę
może jest łysy
może półślepy
nic nie wyczytam
nawet z warg ruchu
kolczugę nosi
a jaką pierś ma
czy zapadniętą
może szeroką
a nogi krzywe?
bo w tejże zbroi
wszystko zakrywa
całun odwagi
mieczem niech ciachnie
zobaczę chociaż
czy krzepa w ręku
czy to fasada
w postaci maski
kostiumu przecież
niczego nie wiem
o człeku tymże
tak pozostanie
niczym Darth Vader
trwa jego postać
milcząca niema
jakby mu duszę
porwała wrona
ciemny posępny
stoi bez słowa
ile tak można
sama już nie wiem
środa, 4 lipca 2012
znów Piotr...
wolność to słowo budzące we mnie
emocje żale złość i zadumę
bo popatrz w gwiazdy
czy one wolne
albo te chmury gdy pchane wiatrem
zależność jest tak wszechmocna przecież
patrzysz na kogoś - on odpowiada
grymasem śmiechem lub pocałunkiem
mówisz dwa słowa- ktoś parska w nos ci
piszesz od serca- natrząsa z ciebie
czy się uwolnisz od ludzi wokół
od ich zaczepek i prztyczków czułych
od myśli czarnych tych pesymistów
co koniec wieszczą jak kruki nocą
od rozmów dennych jak muł - czy w błocie?
od gestów pustych lecz tak wymownych
od płaczu dzieci i krzyku bólu
wyłączmy zmysły gdy to pomoże
dam ci wolności dwa łyki w usta....
Piotrowi
kosmos w Tobie lub we mnie
pustka czy coś zawiera
nawet próżnia jest rzeczą
choć materii w niej braknie
czy istnieje brak sensu
upatruję go wszędzie
czy bezmyślność to wada -
pozostałość z dzieciństwa
lekkość bytu - niewiedza?
winić ich czy zrozumieć
mówić przebacz i odejść
czy posłuchać każdego
jakichś racji czy sądów
czyichś niemądrych uwag
złośliwości z zazdrości
plotek zmyśleń i łgarstwa
tych małych podłości
od których im lepiej
czy zawsze tak będzie
że znikąd mądrości
rozsądku powagi
lub zwykłej czułości
czy w geście rozpaczy
przyznamy się szczerze
że też tego chcemy
lecz wstydem przyznanie
i znowu nad ranem
ta myśl obłąkańcza
tulenie i słowa
szeptane o świcie
że będzie znów dobrze
pomimo że końcem
jest śmierć - akt ostatni
pocieszmy swe dusze
że są nieśmiertelne
że ciało powłoką
przejściowym mieszkaniem
zapłaczmy nad losem
nie swoim - tych innych
co mają -fakt- gorzej
my za to herosi
ze spiżu są serca
hart ducha niezłomny
i buta na twarzy
tak trwamy bez końca
czekając na podmuch
co zmiecie z nas uśmiech
zostawi płaczących
łkających o cuda
do niebios wstąpienie
lub niebyt bez myśli
oddajmy więc pokłon
bogowi co w górze
na ludzkość spogląda
z uśmiechem litości
robaczki wy moje
i tak w pyle trwacie...
poniedziałek, 2 lipca 2012
Tomkowi....
dotyk i słowa
szeptane cicho
czuję wibracje
twego oddechu
krew mi pulsuje
najpierw pomału
by zacząć szybciej
i ten szum w uszach
myśli splątane
westchnienia tylko
dają znać o tym
że chwila przyszła
bezbrzeżna jedność
gdy już nieważne
co moje twoje
bo części wspólne
czasami myślę
kiedy me ciało
traci tę łączność
w którym momencie
jestem znów sobą
bez smaku twego
nie czując śladów
śliny i potu
skóra wspomina
muśnięcia twoje
język i wargi
dłonie i palce
wciąż je pamiętam
choć minął czas nasz
pora na dalszy?
może powtórzmy
będzie inaczej
czy mniej namiętnie
bardziej dojrzale
z lekkim znudzeniem
czy też świadomi
że będzie koniec
kiedyś tam... później
czy sam początek
jest jednak końcem
wstążka spleciona
i pomachanie
odejście w miejsca
gdzie Ciebie nie ma
.......
są przecież inni
czekam co dalej
sobota, 30 czerwca 2012
Wahania (może T. ?)
zwierzenia i myśli
zmieniane w litery
tak puste czasami
lecz czy bez wyrazu
daj słowo - ja dodam
do niego znaczenie
czy myślisz o innych
czy tylko o sobie
ta bliskość tak drażni
tak - chyba pół kroku
odległością jaką
bym chciała zachować
i jakie zamiary
czy dobrze rozumiem
intencje i chęci
pragnienia tęsknoty
kto wie czego szuka
niezmieniając celów
nie łamiąc swych zasad
po kroku następny
a potem czy bagno
tak - koniec=ziemia
lecz co jest po drodze
te żale te skruchy
że byłam zbyt podła
za mało słuchałam
za dużo mówiłam
za często milczałam
za długo zwlekałam
osądy tak ostre...
a jednak przeczekam
już nie ma jedności
czwartek, 28 czerwca 2012
Dyskret...pst ;)
jeśli tylko chcesz podniety
wkładasz czarne ale w prążki
choć nie pisze do kobiety
lecz faceta (czy we wstążki?)
mogę związać w czerwień może
by objęły twe nadgarstki
potem jakieś słowa wdrożę
pełne złości nienawiści?
czy pogarda jest tak cenna
by obcego sobie przecież
opisywać jako bydlę
gorsze nawet od starego
capa który zżera trawę
wydzielając odór podły
mocz i sperma na ubraniu
cuchnie tak że rzygać będę
połóż twarz między me uda
chcę byś poczuł
się jak w kleszczach
potem zdał relację prędką
jakie to uczucie kiedy
niemoc i bezsiła wnika
w serce usta ..me paznokcie
rozorują twoje ramię
czy ból miłym jest
odpowiedz - jaki stan
pragnienie wzmaga
może jeszcze mi się zdarzy
coś innego jednak spisać...
Andrzejowi - ale nie taki jaki chciał :(
jestem tylko pyłem
tak nieważnym jak ci inni
czy sposobem na istnienie
jest pisanie setek wierszy
o tym chłopcu - tamtym panu
o tęsknotach i fantazjach
o tym co by mi zrobili
jeśli tylko bym zechciała
czy literki - zgrabne słowa
pozostaną po mnie jeśli
gdzieś w ciemnościach
dorwie amant
który nie ma po kolei
lub przekleństwo
mego rodu
ściśnie gardło
aż na wieki
wiersze zamkną
do komody
czy rozpalą nimi w piecu
tak bym chciała pozostawić
te nastroje swe uczucia
czy się uda
niewiadome
potem jednak wiem co będzie
martwa cisza
i krakanie
pusty cmentarz o poranku
smugi łez
na bladej twarzy
i nic więcej...
tak nieważnym jak ci inni
czy sposobem na istnienie
jest pisanie setek wierszy
o tym chłopcu - tamtym panu
o tęsknotach i fantazjach
o tym co by mi zrobili
jeśli tylko bym zechciała
czy literki - zgrabne słowa
pozostaną po mnie jeśli
gdzieś w ciemnościach
dorwie amant
który nie ma po kolei
lub przekleństwo
mego rodu
ściśnie gardło
aż na wieki
wiersze zamkną
do komody
czy rozpalą nimi w piecu
tak bym chciała pozostawić
te nastroje swe uczucia
czy się uda
niewiadome
potem jednak wiem co będzie
martwa cisza
i krakanie
pusty cmentarz o poranku
smugi łez
na bladej twarzy
i nic więcej...
Subskrybuj:
Posty (Atom)