czwartek, 30 sierpnia 2012

zaduma 4




te impresje wciąż we mnie
kilka chwil no i zmiana
w wielkim pędzie poznania
wciąż mi wrażeń jest mało
i tak biegnę jak łania
od jednego w dół lecę
nogi swe już pogubię
i nie zajmę tym owym
Darek czeka w Krakowie
na mój wiersz albo ciało
Paweł hotel zamawiać
gdy ja nie mam ochoty
Norbert taki kochany
że oddaję mu siebie
Rafał z Piotrem niepewni
bo ja sama niestała
więc panowie powiedzcie
czy potrzebne wahanie
ile szans niezłapanych
tych zaprzestań i dąsów
odkładacie na boku
swoje lęki frustracje
i plujecie w swe brody
że mogliście skorzystać
ale przecież opinia
dobre imię lub sława
i ta siła mężczyzny
co odrzuca pokusy
jestem twardy jak skała
i nie złamie mnie ona
ani tamta tak płocha
że rozdaje każdemu
sto całusów uśmiechów
no a gdzie szanowanie
siebie samej i ciała
niezbrukanym niech będzie
czystym jako łza niebios
co lśni w pełnym rozkwicie
jako gwiazda poranna
jak lilija niewinna
niechaj jawi się ciągle
nie chcę takiej zużytej
zmiętej i używanej
niechaj będzie jak dziwka
zachowania i ruchy
ale ciało niech będzie
nieskalanym przez innych
ten dylemat wciąż dręczy
jak dziewicę odszukać
która będzie umiała
setki sztuczek łóżkowych
i niech tylko jednemu
służy panu do końca
swego życia bo przecież
urodziła sie po to
by pochlebiać mężczyźnie
spełniać jego zachcianki
być kokotą lecz w łóżku
ale poza nim damą
która umie rozmawiać
z kotem psem – nawet hrabią
lecz niech się nie wywyższa
ponad władcę swojego
niech zna miejsce w szeregu
wśrod podobnych jej przecież
ilu mężczyn docenia
mój intelekt w rozmowie
moją zgodę na inność
przecież każdy jest inny
akceptacja zachowań
czy to dużo czy mało
sami siebie zboczeńcem
określają ten owy
ja ich zawsze przytulę
wysłuchuję i koję
tyle w sobie emocji
mają zbyt negatywnej
wobec siebie swych pragnień
ja rozumiem a jednak
wolą odejść i milczeć
w tej cichości poranka
nikt za niego nie zmieni
wnętrza które paskudne
wymieć śmieci z swej duszy
poomiataj pajęcze
łapki sieci i truchła
much co wyssane wiszą
wpuść łyk światła i powiedz
mogę wszystko – chcę wszystko
co od życia mi dane
wykorzystam co moje
potem umrę świadomy
że tak żyłem jak chciałem
i kochałem tęskniłem
w łóżku chwile spędziłem
na doznaniach intymnych
teraz mogę powieki
zamknąć i wypatrywać
światła które zabierze
mnie w świat inny
gdzie będę
upojenia doznawał
innej wiekuistości
nie chcę mieć
o mój Boże
żyjmy tak by dzień jeden
był ostatnim bo przecież
nie wiesz kiedy
i w jakim śmierć
pojawi się kształcie
będzie piękną niewiastą
co usypia całusem
wredną jędzą co kosą
strąci głowę jak piłkę
małym szkrabem
co zastrzyk z amfy zrobi
i odlot
inne światy planety
tak odmienne od tego
co poznane powszedne
nikt z nas nie wie
niestety

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz