piątek, 17 sierpnia 2012

zaduma 3


jesli jesienia
rozblysnie gwiazda
zamaci mi w glowie
zatrace sie w niej
nic latwe nie bedzie
bo moze i splone
dumajac nad sensem
wszystkiego-niczego
nie sadze bym mogla
zamilknac i zgasnac
choc tyle slonc przeciez
przestalo rozswiecac
czy droga ta mleczna
pokaze kierunek
gdzie trzeba podazyc
by poczuc sie w niebie
zagarne dla siebie
sto pragnien tych innych
posprawdzam czy one
sa takze i dla mnie
czy chce wladzy seksu
madrosci lub prawdy
i co nas uleczy
z bezdennej glupoty
by nie pchac sie w ogien
nie niknac na zawsze
nie spalac sie ciagle
przy kazdej rozmowie
podzielic i plewy
i ziarna po rowno
chleb upiec z kims waznym
posadzic i drzewo
czy corke czy syna
a dom- gdzie jest taki
do ktorego zechce
wejsc z kims tak milym
by nie chciec juz odejsc
na zawsze pytania
nie zawsze odpowiedz
tak tkwie w tym maraazmie
nie myslac za wiele
jak boja obijam
swe cialo o fale
i nic nie jest prawda
i nic nie jest falszem
zapisze w zeszycie
uwagi i wnioski
a potem zamkniecie
nastepny poemat
nastepne ploniecie
nastepne zgaszenie
i pcham juz pod gore
swoj wozek jak tarcze
i nic nie jest latwe
procz snu i rozmyslan
ze czeka gdzies na mnie
podwojna nagroda
w postaci cial-duszy
o ksztalcie anielskim
i czekam ax splynie
ta zlota poswiata
w kosmosie-mym raju
zamienie sie z czasem
w meteor lub gwiazde
lub w popiol z wulkanu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz