czwartek, 30 sierpnia 2012
pieszczota
Z lekkością tancerza
podchodzisz na palcach
cichutko zanucisz
pieśń nową zwycięzcy
opleciesz jak własność
i nadasz mi imię
czy będzie pieszczotą
muskającą ucho
i powiew oddechu
ciut mięty i piżma
owionie mnie zapach
i stanę się chętna
poszepczesz mi w ciszy
zaklęcia przysięgi
składane naprędce
bo żądza owija
mnie Ciebie
jesteśmy
jak w kręgu czarownym
nic spoza tej magii
nie wnika do środka
spleceni wpatrzeni
te twoje źrenice
odbijam się w lustrach
twojego spojrzenia
nie czuję się wtedy
samotna ni smutna
lecz jestem nie swoja
oddana w ramiona
wepchnięta w wir jakiś
dotykań całowań
smakowań i tańca
i czuję się w półśnie
czy to moje palce
muskają policzki
zakola i brodę
wciskają się w załomy
sprawdzaja reakcję
na moje badanie
to drżenie leciutkie
oddechy urwane
łapanie powietrza
i ciche czekanie
na więcej podniety
na większe emocje
na ruchy powolne
sunięcia językiem
czy śliną oznaczę
te miejsca i pola
pozwalasz milcząco
na więcej i więcej
daj siebie na własność
na chwilę lub kilka
nie będę na wieczność
mieć Ciebie w okowach
na palcach podchodzę
tak lekko jak tancerz....
zaduma 4
te impresje wciąż we mnie
kilka chwil no i zmiana
w wielkim pędzie poznania
wciąż mi wrażeń jest mało
i tak biegnę jak łania
od jednego w dół lecę
nogi swe już pogubię
i nie zajmę tym owym
Darek czeka w Krakowie
na mój wiersz albo ciało
Paweł hotel zamawiać
gdy ja nie mam ochoty
Norbert taki kochany
że oddaję mu siebie
Rafał z Piotrem niepewni
bo ja sama niestała
więc panowie powiedzcie
czy potrzebne wahanie
ile szans niezłapanych
tych zaprzestań i dąsów
odkładacie na boku
swoje lęki frustracje
i plujecie w swe brody
że mogliście skorzystać
ale przecież opinia
dobre imię lub sława
i ta siła mężczyzny
co odrzuca pokusy
jestem twardy jak skała
i nie złamie mnie ona
ani tamta tak płocha
że rozdaje każdemu
sto całusów uśmiechów
no a gdzie szanowanie
siebie samej i ciała
niezbrukanym niech będzie
czystym jako łza niebios
co lśni w pełnym rozkwicie
jako gwiazda poranna
jak lilija niewinna
niechaj jawi się ciągle
nie chcę takiej zużytej
zmiętej i używanej
niechaj będzie jak dziwka
zachowania i ruchy
ale ciało niech będzie
nieskalanym przez innych
ten dylemat wciąż dręczy
jak dziewicę odszukać
która będzie umiała
setki sztuczek łóżkowych
i niech tylko jednemu
służy panu do końca
swego życia bo przecież
urodziła sie po to
by pochlebiać mężczyźnie
spełniać jego zachcianki
być kokotą lecz w łóżku
ale poza nim damą
która umie rozmawiać
z kotem psem – nawet hrabią
lecz niech się nie wywyższa
ponad władcę swojego
niech zna miejsce w szeregu
wśrod podobnych jej przecież
ilu mężczyn docenia
mój intelekt w rozmowie
moją zgodę na inność
przecież każdy jest inny
akceptacja zachowań
czy to dużo czy mało
sami siebie zboczeńcem
określają ten owy
ja ich zawsze przytulę
wysłuchuję i koję
tyle w sobie emocji
mają zbyt negatywnej
wobec siebie swych pragnień
ja rozumiem a jednak
wolą odejść i milczeć
w tej cichości poranka
nikt za niego nie zmieni
wnętrza które paskudne
wymieć śmieci z swej duszy
poomiataj pajęcze
łapki sieci i truchła
much co wyssane wiszą
wpuść łyk światła i powiedz
mogę wszystko – chcę wszystko
co od życia mi dane
wykorzystam co moje
potem umrę świadomy
że tak żyłem jak chciałem
i kochałem tęskniłem
w łóżku chwile spędziłem
na doznaniach intymnych
teraz mogę powieki
zamknąć i wypatrywać
światła które zabierze
mnie w świat inny
gdzie będę
upojenia doznawał
innej wiekuistości
nie chcę mieć
o mój Boże
żyjmy tak by dzień jeden
był ostatnim bo przecież
nie wiesz kiedy
i w jakim śmierć
pojawi się kształcie
będzie piękną niewiastą
co usypia całusem
wredną jędzą co kosą
strąci głowę jak piłkę
małym szkrabem
co zastrzyk z amfy zrobi
i odlot
inne światy planety
tak odmienne od tego
co poznane powszedne
nikt z nas nie wie
niestety
wtorek, 28 sierpnia 2012
Sebastianowi - nie patrząc na zegarek
rozsądek podpowiada
zostań
kara czy nagroda
wybieram uczciwość
niemałżeńską
obiecuję wierność
nieustanowioną węzłem
oczekując na twój ruch
czekam ukryta w swoim wnętrzu
opowiadam
piszę
lecz
ten chłód jest nie do zniesienia
może to poza
ale szczerość jest mi niezbędna
do dalszego ciągu nas
Sebastianowi kolejny
co przyniesiesz
kosz kwiatów czy zwiędniętą kiść winogron
nie jestem pewna
czy znajdę drogę do twojego serca
dawkujesz mi siebie
licząc na więcej czy mniej
czekam w progu
zastanawiając czy zrobić krok w przód
stąpając po kruchym lodzie
obserwując pęknięcia i rysy
dumam czy lodowata woda jest mi potrzebna
do otrzeźwienia
umysłu czy serca?
Seba
nie zaprzeczam
jesteś jedynym
nigdy wcześniej
nie czułam
takiego pojednania
nie odchodź w milczenie
tak bardzo
potrzeba mi teraz słów
potwierdzenie
akceptowanie
zgoda na wspólny
los czas chwilę wieczność
zamknięty twój świat
przed moją chęcią
badania wnętrza
twego mojego
wspólnych elementów
rozbieżności
dopasowań
chceń
pragnień
czy się doczekam
jestem za bardzo niecierpliwa
by trwać
w geście błagalnym :(
Sebastian....
kocham
rwę płatki róży
czerwonej jak nasze pożądanie
nie chcę
dotykam ust
które jeszcze wczoraj
smakowałeś swoim językiem
nie żałuję
płonących lasów
ale pożoga krwi wciąż mnie podnieca
nie umiem
liczyć dni ani słów
wypowiedzianych Ci szeptem do ucha
nie zaprzeczam
potrzebuję twego ciała
serca ust rozmów dotyków
pocałunków słów tchnień
wyznań nocnych pragnień
szeptań wspólnych świtów
zwierzeń przy papierosach
uśmiechów przy wspólnych kawach
tak bardzo
chcę
powtórek stu
Rafałowi - z podziękowaniem ;)
krótkie spięcie
kto tego bardziej potrzebował
daliśmy sobie
chwilę
nie będzie dalszego ciągu
nic nas nie łączy?
kto zaprzepaścił szansę
....
zaspokojenie
cisza
odpoczynek
zastanawianie nad sobą
było warto
czy wprost przeciwnie
jak wypadłem
może ona tylko chce być miła
po prostu blefuje
by nie powiedzieć wprost
byłeś do niczego
nie jestem zadowolony
ba
może i ciut sfrustrowany
ucieczka bez słowa
tak nie robią
kierowcy z adrenaliną
a może jednak
pasuje mi maska tchórza
poniedziałek, 20 sierpnia 2012
Rafałowi (Głogów to jest piękne miasto)
zabierz mnie
w miejsca
gdzie obcy ludzie
nie wciskają nosów
nie pouczają
nie moralizują
kiedy zajmą
się swoim życiem
wciąż na to czekam
i dumam
kto żyje
ja czy oni
żerują na moim
myślą intensywnie
że jestem
grzeszna
płocha
niestała
wybaczcie
jeśli
myślą=mową-uczynkiem
zgrzeszyłam
w imię
pożądania i pragnień
poprawię się
na kolanach
błagając o
jeszcze
niedziela, 19 sierpnia 2012
ONI- Wy
rozum przeczy przeczuciom
od wieków to znane
lecz czemu wciąż wpadam
na życie zlamane
tamtego lub tego
czy warto zaglębiać
się w czyjeś problemy
jeżeli ta głebia
nie zmniejszy się przez to
już nie wiem co robić
planuję doradzam
złe licho wysledzę
chwilowo czy wygnam
i tak wciąż powraca
bo oni je lubią
narzekać chcą trochę
lecz przecież powinno
zalezeć na zmianach
im bardziej niż z inną
poznajcie realnie
tak bardzo wam życzę
odwagi i słońca
w patrzałkach z plastiku
odsłońcie swe oczy
popatrzcie na chmury
na księżyc tak jasny
gałęzie na wietrze
ja nic nie pomoge
nie jestem zbyt mocna
w sugestii by komuś
swiadomosc uleczyc
zabiore uwage od tego
lub owej
odejdę na zawsze
bo inni za rogiem
pomacham i znikne
jak mgiełka kaczora
jaś serce - tak wielu
jest was ...
sobota, 18 sierpnia 2012
Khalebowi - oczywiście 6 rano
piękne miasto
chodzę po nim
spaceruję
patrzę w oczy
ludziom obok
kotom miejskim
psom i dzieciom
szukam prawdy
wokół gwarno
szum i tłumy
napierają
sama nie wiem
gdzie się kończę
gdy potrąca
mnie przechodzień
z wielkim smutkiem
myślę o tym
czy ostrożność
to jest banał
czy odkległość
między nami
zachowamy
czy w pół kroku
czy podejdziesz
dotkniesz czule
i nie będę
się wzbraniała
oddam siebie
całą tobie
czy na krótko
na czas spania
na czas półsnu
będę tylko
tak- aż tyle
Grzesiowi- setny? ;)
Grzeszne myśli
słodkie słowa
lepkie ręce
wzrok zmącony
czy alkohol daje tyle
ile seks o świcie
powiedz
każda z nich jest wyjątkowa
kibić zgrabna- ładna buzia
są tak śliczne jak z obrazka
wszystkie szturmem wziąłeś sobie
ile serc złamanych potem
ile łez wylanych w ciszy
ile westchnień ile pragnień
które zmiotłeś podłą nocą
ty wybierasz- ty rozstrzygasz
i odrzucasz precz gdy nuda
co widziały? Ładny uśmiech
bajer sznyt czy garście monet
nie rozumiem ciebie wcale
ty mnie też tak nie do końca
ale znów do Ciebie piszę
bo zamilkłeś od poranka
wszystko mąci się z senności
czekam- w myślach wołam przecież
nie nadchodzisz- pustka rozpacz
lecz czy serio? Te uczucia
są jak dla mnie ciut niestety
komplikacją złudą farsą
bo tam oni ci realni
a tu Ty jak mara złota
wiem tu net jest - tak zostanie
nie zniszczymy tej bariery
tylko proszę Cię o jedno
nie bierz słów tych za poważnie
przymknij oko- wtedy czytaj
wnioski zostaw – są dla Ciebie
ja i tak nie zechcę dumać
nad odbiorem moich wierszy
w Tobie jakoś przesiadują
choć mi wciąż zarzucasz slogan
powielanie czy rutynę
nie chcę wiedzieć o czym myślisz
gdy badając me literki
składasz w slowa
niech tak będzie
tylko pomilcz trzy sekundy
potem poszepcz pośmiej w ucho
to przyjemne jest niezmiernie
choć na czułość Twoich słówek
nie nabiore sia na pewno
będzie dalej jak i wcześniej
ja do Boga złożę ręce
by w podzięce dać mu cmoka
że Cie zesłał mi już dawno
co nas łączy trudno dociec
koleżeństwo jedność ducha
teraz cicham i przeczekam
twoje wolne- ba- ode mnie:(
piątek, 17 sierpnia 2012
Jurkowi- 6 rano
rozmowy
wciąż poznawanie kogoś
zawsze dwie drogi
razem lub za chwilę oddzielnie
magiczny wieczór
który nie zdarzy się więcej
chyba że z innym
cienki lód
stąpamy by nie urazić
a czasami
dla zabawy urażamy
by sprawdzić
ile w tym gry
ile pozy
a ile szczerości
grajmy
taniec palców po ciele
dopiero teraz
wydaje się to zabawne
godziny wina słów i nas
jestem w próżni
niczym ćma bezmyślnie
podążam za tobą
wiruję w nicości
by za moment
odrzucić ciebie
i twoje myśli o mnie
lubię jednak
psychiczny masochizm
przebudowa (nie tylko kuchni)
równanie
dwa czynniki
by wyszło na zero
nie wiem
może zero
jest doskonałe
wciąż zgadza mi się
winien i ma
a jednak
niedosyt
żarłoczne wargi
oczekują więcej
moje ciało
ogranicza
rozwój ducha
postrzegana
wyłącznie
jako naczynie
staram się
zmienić
nie siebie
lecz
postrzeganie onych
jak na razie - zero
zaduma 3
jesli jesienia
rozblysnie gwiazda
zamaci mi w glowie
zatrace sie w niej
nic latwe nie bedzie
bo moze i splone
dumajac nad sensem
wszystkiego-niczego
nie sadze bym mogla
zamilknac i zgasnac
choc tyle slonc przeciez
przestalo rozswiecac
czy droga ta mleczna
pokaze kierunek
gdzie trzeba podazyc
by poczuc sie w niebie
zagarne dla siebie
sto pragnien tych innych
posprawdzam czy one
sa takze i dla mnie
czy chce wladzy seksu
madrosci lub prawdy
i co nas uleczy
z bezdennej glupoty
by nie pchac sie w ogien
nie niknac na zawsze
nie spalac sie ciagle
przy kazdej rozmowie
podzielic i plewy
i ziarna po rowno
chleb upiec z kims waznym
posadzic i drzewo
czy corke czy syna
a dom- gdzie jest taki
do ktorego zechce
wejsc z kims tak milym
by nie chciec juz odejsc
na zawsze pytania
nie zawsze odpowiedz
tak tkwie w tym maraazmie
nie myslac za wiele
jak boja obijam
swe cialo o fale
i nic nie jest prawda
i nic nie jest falszem
zapisze w zeszycie
uwagi i wnioski
a potem zamkniecie
nastepny poemat
nastepne ploniecie
nastepne zgaszenie
i pcham juz pod gore
swoj wozek jak tarcze
i nic nie jest latwe
procz snu i rozmyslan
ze czeka gdzies na mnie
podwojna nagroda
w postaci cial-duszy
o ksztalcie anielskim
i czekam ax splynie
ta zlota poswiata
w kosmosie-mym raju
zamienie sie z czasem
w meteor lub gwiazde
lub w popiol z wulkanu
środa, 15 sierpnia 2012
początek? (Markowi)
porozumienie duchowe
tak ważne - może i więcej
niezbędne do połączenia
duchowo-materialnego
nie jestem może zbyt próżna
nie jestem zarozumiała
lecz ludzie tak lubią jednak
zdołować i szukać ofiary
kto kogo - czyje na górze
czy musi wykorzystanie
zaistnieć pomiędzy nami
kto kogo- wciąż mi kołacze
czy możesz osiagnąć spokój
tak bardzo nam pożądany
usiądźmy na tamtej ławce
poszepczmy cichymi słowy
o latach pełnych czy chłodu
o czasach -tych co za nami
czy będzie nasz nowy rozdział
tu napisz złotymi zgłoskami
nie rańmy siebie nawzajem
nie piszmy słów które bolą
a moze wtedy zaufam
i tobie - twojemu ciału
Jurkowi Wykładowcy
rozumiem wszystko
zły nastrój
brak weny
niedospanie
a nawet obawy
ale
kto powiedział
że należy
swoje żale
zrzucać na innych
kto przyzwolił
by uznawać
kobiety
za gorszy gatunek
nie cierpię
chamstwa i chwalipięt
udaję że jest dobrze
odchodząc na zawsze
przeczucie czułości
cielesnie nieznani
tak z dala od siebie
nie wiemy czy dana
nam droga do raju
patrzymy na siebie
i wciąż ta rozterka
czy uda sie zwiazek
pomiedzy mna-toba
to nie jest realne
tak dlugo nam czekac
bo drogi szmat przeciez
a czasu tez troche
by spotkac sie wreszcie
na dworcu w pociagu
a moze kupujac
dwa mleka i kefir
na siebie wpadniemy
udajac ze wcale
nie znamy sie - potem
zawieziesz jak swoja
posmiejesz sie troche
a ja ci pozwole
na milosc calusy
cz to odpowiednie
te wielkie emocje
trwajace jak kolce
pod skora z pancerza
a jesli zostawisz
samotna na plazy
odejde zlorzeczac
na ludzi dokola
i znikne jak woda
co w dym sie zamienia
gdy sucha sie staje
i taka rozkoszna
daj mi dwa calusy
a potem daj oddech
niczego mi wiecej
nie trzeba kochanie
niedziela, 12 sierpnia 2012
Ali-Khalebowi
twoje usta koralowe
jak ta rafa w oceanie
jesteś taki pełen ognia
caly ploniesz bo me cialo
jest jak żagiew która bierze
z twego żaru będzie płomień
czy dość wielki by rozpalic
moje serce moja dusze
juz na wiecznosc jak pochodnie
twoje slowa takie slodkie
twoje rece obejmuja
jak na razie tylko pustke
miraz jednak i ulude
dlonie lapia -lecz powietrze
ktore nic nie pozostawia
oprocz zalu ze cielesnie
nam obcowac sie nie uda
bedzie tylko przestrzeń miedzy
moim cialem - twoja checia
pozostanmy w odleglosci
bo co wiecej nam zostaje?
moim jedynym
moje serce jest z kamienia
bo żadnego nie kochalam
bo fizyczna tylko milosc
preferuje od zarania
nikt mi w glowie nie zawroci
żaden serca nie polamie
tylko czemu wylacznosci
chca ode mnie gdy ja plocha
nie zabiegam o nikogo
nie narzucam sie bo wcale
nie mam checi na kochanie
takie platoniczne nudne
kazdy z nich jest taki pewny
ze stracilam cala glowe
owszem gierki z mojej strony
i impresje zawsze we mnie
lecz nie daje sie omotac
jestem sama sobie pania
kto sie zechce przeciwstawic
to odejde i zostawie
nie placz za mna chlopcze drogi
nie rozpaczaj i lez nie lej
bo dopoki jestes obok
to korzystaj - az do woli
nie chce wahan ani dasow
zastanawian wstrzyman lekow
po co to mi skoro obok
jest tysiace chetnych...miekkich
melancholia
zapisane w gwiazdach
jest me całe życie
wszystkie niepokoje
zatrzymania w słońcu
zadziwienia światem
płacze nad maluczkim
który taki obcy
nie poznam lekarstwa
na bolączki wasze
balsam lecz dla duszy
czy chociaż pomagam
daję siebie komuś
nie widząc efektu
bo Rafał ten z banku
obrażony wielce
Paweł z Grzesiem milczą
uniesienia były
spełnienie zachcianek
moich i tych owych
zatrzaśnięcia nagłe
bez szansy na jutro
niech tak i zostanie
nie czekam oklasków
chciałabym najdłużej
niektórych zachować
w pamięci i obok
dopóki żar płonie
lecz te zatrzymania
hamują me wzloty
jednego nie pojmę
czemu nie powtórzyć
tego co tak lśniło
pozłotą i słońcem
czemu zwady dąsy
niporozumienia
milczenia wahania
szczerości brak jednak
pomimo obietnic
pomimo burz-ognia
i westchnień w me usta
wiem - godzę się na to
lecz...
antymuzowi Maćkowi :(
wenecja w karnawale
ty we fraku i masce
jaką będziesz postacią
arlekinem czy paziem
księciem z bajki lub kotem
kurkiem lecz czy na wietrze
czarnym krukiem co nocą
tak trzepoce skrzydłami
że aż mrowie przechodzi
siądę sobie w kąciku
i popłaczę nad losem
twoim moim tych innych
będzie żałość i ból
następnego dnia rano
deszczem spłyną ulice
będzie czysto i jasno
prawie w niebie poczujesz
jak rozwijasz te skrzydła
staną sie anielskimi
nie odtrącaj za szybko
przecież świat jeszcze trwa
postój chwilę podumaj
i odpowiedz mi czasem
czy twe serce tak mężne
że ocalisz oboje
nas z pożogi i strachu
będzie cisza -spokojnie
taki stan mi pisany
lecz czy tobie - kto wie
Piotrowi z Hiszpanii
droga przez plażę
nie będzie latwa
stopy zapadna
sie cale w piasku
dotknij ostroznie
wyjmij z wiezienia
caluj tak mocno
jakby swiat plonal
zamknij ramionach
otrzep i utul
daj bladzic myslom
ku horyzontom
popatrz na niebo
i wyszepcz czule
tak-pragne ciebie
w tym to momencie
cisza i pustka
tylko my dwoje
niech trwa ta chwila
przez dlugi czas
ty badz jak wulkan
ja -ton gleboka
oblej swym ogniem
zamienie w popiol
tak sie zlaczymy
na wieki wiekow
badz moim -prosze
ja bede twoja
jesli los zly nas
zechce rozlaczyc
w rozpaczy trwajmy
do konca swiata
ze stracilismy
jedyna szanse
na raj i szczescie
nic nie jest proste
Hassanowi z Oslo
o tobie nic nie wiem
czyś turek czys arab
juz nawet nie pytam
do czego ta wiedza
juz nawet nie dumam
czys wolny jak palec;)
czy wciaz o kims myslisz
czy ktos kolo ciebie
czy placze nad toba
czy smieje z twych zartow
a moze i blaga
badz mym ukochanym
ja przeciez nic nie wiem
i mysle ze jednak
tak juz pozostanie
nie sadze by los nam
pisany byl jakis
my to nierealne
jak banka mydlana
rozprysnie sie wokol
nic nie pozostanie
tak trwamy i trwamy
ta droga do nikad
nas wiedzie w bezdroza
i nic nic przed nami
piątek, 10 sierpnia 2012
Norbertowi o 6 rano
zabierz mnie
w lepszy świat
tam gdzie świt
ciągle trwa
tylko my
oprócz nas
nie ma nic
bądźmy tak
chwilo przyjdź
ranki te
nasze są
razem jest
dobrze nam
wielki sen
a my w nim
rozpal mnie
aż do cna
będę twą
po kres dni
weźmiesz mnie
tak jak rzecz
splątaj tak
bym do łez
śmiała się
wzbudzisz dreszcz
albo dwa
krzyczę w noc
płaczę łkam
nie chcę próśb
tylko daj
siebie mi
wahań nie
nic a nic
pragnę cię
aż do dna
wypić cię
potem pył
zdmuchnę go
żaru garść
ogień mój
z żądzą twą
tak ma być
aż po kres
cisza trwa
a my w niej
teraz pst...
chodźmy spać ;)
ja i oni
jeden o drugim
i czemu ma służyć
czy ta ich ciekawość
do piekła prowadzi
powiedzcie mi wszyscy
ci z którymi bywam
do czego to info
czy by porównywać
się z tymi innymi
czy planować chwile
by stać się lepszymi
niż jesteście dzisiaj
lecz ja porównania
nie czynię żadnego
bo dla mnie wy razem
i każdy z osobna
jesteście jedyni
lecz w swoim rodzaju
gdy jestem z tym jednym
(bo cała dla niego)
i spalam się ciagle
w rozkoszy niebiańskiej
nie proszę o więcej
niż możecie dać :)
ja chętnie zabiorę
wam całą energię
każdemu z was przecież
utulę pogłaszczę
dam buzi na szczęście
ech- skupcie się na mnie
gdy ciałem obcujem
i po co dumania
ja siebie dam zawsze
fakt- tylko na trochę
bo przecież ci inni
nie lejcie łez za mną
bo jeszcze powrócę
dam orgazm lub kilka
splecienie i wargi
i piersi i ciało
calutkie bez skazy
ucałuj i popieść
bo jesteśmy w raju
rąk nóg części ciała
wzmagamy pragnienia
pożądanie rośnie
i radość ogarnia
podajcie mi siebie
bez dąsów i wahań
i bądźcie szczęśliwi
dopóki trwa nasz bal...
czwartek, 9 sierpnia 2012
szaleństwo jest metodą
na bycie zbyt poważnym
ach proszę mój Mareczku
za sztywny nie bądź mi
odwrócę się na pięcie
lub prztyczka w nosa dam
już wiem że nie dogadam
się z tobą ani ani
co z tego że cieleśnie
jesteśmy jakby parą
gdy umysł twój tak drętwy
jak deska czy od trumny?
nie podam swego ciała
już więcej choć to kusi
nie wezmę już za rękę
całusów nie dam stu
bo przecież taki odlot
jest mi potrzebny jednak
a nie ze sztywnym współżyć
gdy obok tylu chętnych
ja wiec ci podziękuję
zabiorę swoje ciało
wiem - może pobądź z lalą
lub inną czy poważną
odchodzę - nie wspominaj
mnie źle- przepraszam ciebie
za swoją lekkomyślność
za próżność i niestałość
nie jestem nigdy wierna
ni stała w swych uczuciach
więc proszę nie rozpaczaj
pociesz sie jakąś inną
pożegnam się na zawsze
bądź zdrów- bo taka pora
daj buzi na odchodne
papa mój słodki książę
Ułanowi...jednak
to nieprawda
że Tristan umarł
jest w każdym
mężne serce
miecz w dłoni
i walczmy
o swoje dobro
co to altruizm
skoro koszula bliższa
chcesz poczuć się
lepszym od nich
taka przyczyna
być na górze
patrząc
jak ludzkie mrówki
z mozołem
budują
swoje szczęście
tylko proszę
nie narzekaj
że Ci źle
po prostu
zmień
swoje życie
na odpowiednie
środa, 8 sierpnia 2012
Dwa dni po (Grzesiowi C.)
pewnej nocy
(może wtedy będzie inny świat)
zamknę Ciebie
(kto wie - za lat sto lub dwieście)
w klatce rąk
(czy w przyszłości będzie seks?)
otulony mną
(na pewno miłość nie zniknie)
zaśniesz szybko
(było by lepiej gdyby emocje)
jak zwykle
(dają kopa ale i smutek)
powiedz ile słów
(adrenalina dla wybrańców)
między nami
(wybiram jednak spokój)
byś uwierzył
(zbyt wysoki poziom stresu)
że jestem
(działa na mnie przygnębiająco)
a może już to wiesz
(wykreślę przywiązanie)
od lat powierniczką
(może i uczucie do kogoś)
Twoich smutków
(nie jestem wierna)
nie sądzę
(ale powroty bywają)
by seks między nami
(im dłużej tym lepiej)
to zniszczył
(wiesz o tym przecież)
obie rzeczy
(nie odejdę jeśli nie zechcesz)
są mi niezbędne
(byłam ślepa stawiając innych przed Tobą)
do bycia Twoją
wtorek, 7 sierpnia 2012
zmysły
uwielbiam
gdy patrzysz
moje ciało
magnesem?
doznania
zupełnie inne
przecież
gdzie jestem
w tym ja
jako osoba
cieleśnie
próbujesz zgłębić
ale
tak dużo
nieporozumień
czy istnieje
dogadanie
jeśli
pożądanie
przesłania wszystko
pomyśl głową
niby
i gdzie ona
gdy jestem
na wyciągnięcie
języka ;)
niedziela, 5 sierpnia 2012
patriarchat :P (znów Ułanowi z krzykiem mew w tle)
daj mi klucz
do swego serca
otworzę bezboleśnie
popatrzę na kawałki
zlepione w organ
czyżby miłość
rodziła się
w czymś takim?
zastanawiając się głęboko
po wielkim namyśle
chętnie je przyjmę
zakochaj się na zabój
a może
ofiaruję swe ciało
Tobie w darze
taki mam kaprys
serce wojskowego
na tacy podaj
a zabiorę w chmury
ile potrafisz
dać mi z siebie miły
by zaspokoić
popędy swe - żądze?
ja pooglądam
poprzyglądam czule
może dopiszę
jakiś lek pod język
gdy serce chore
nie forsuj się my-love
będę czytywać
twe literki boy-friend
na czynniki pierwsze
rozbiorę literki
będziesz mi pod lupą
lecz za twoją zgodą
godzisz się na to
daj mi dłoń gorącą
rozpalę ciało
zaspokoję chucie
stań twarz twarz ze mną
i powiedz otwarcie
ja cię przelecę
i zostawię baśnie
spisane w księgę
na wołowej skórze
opowiadane
setce różnych kobiet
jeśli przypadną
do gustu ci Ewo
tobie wysnuję
następną historię
utkaną z marzeń
snów i tęsknot
innych
poznanych wcześniej
lecz nie bądź zazdrosną
za chwilę bajka
skończy się - odejdę
trzymając w ręku
znicz zwycięstwa
przecież
mężczyźni górą
tak od wieków wieki
kobiety słabe
dające omamić
lepkimi słówkami
tylko jedno powiedz
ile w mych słowach
jest o tobie luby
napisz wypowiedź
dodając całusy
ja ją odczytam
i następny sklecę
możemy pisać
aż do końca świata
jeśli potrzeby
mamy takie same
teraz już koniec
bo mewy wołają
świt nadszedł szybko
zaraz czas nad morze
jest takie zmienne
jak kobieta - pora
żegnać się dzisiaj
nie napiszę więcej
wszechwiedzący (Ułanowi)
powiedz z precyzją
na jaką Cię stać
ile w rozmowie
uwodzenia
udajesz znawcę
wszystkowiedzącego?
a czy tak na serio
nie chodzi o moje
nie wnętrze nie duszę
nie wiersze nawet
ale o cielesną powłokę
czemu tak często
trafiam na hypokrytów
którzy zamiast słów
przelecę cię
mamią ogromem wiedzy
wabią obietnicami
obiecują bezbrzeżną pomoc
a tylko jeden raz
i odchodzą
śmiejąc się w kułak
z mojej
naiwności?
to podwójna gra
ja wiem
o co im chodzi
zgadzam się
na bycie
do jednorazowego
użytku
przecież oni
też są dla mnie
pacjentami
jedynego kontaktu:)
sobota, 4 sierpnia 2012
Gdybym nie poznała Ciebie (wszystkim moim wybrańcom)
wschód słońca o poranku
gdy ptaki przywołują siebie
na seks czy pogadać o miłości
nawet kogut prężąc pierś
wykrzykuje słowa tęsknoty
ile dróg do przebycia
by niczym Kleyff zaśpiewać
zastanawiając się
czy tuż za rogiem
czeka wróg czy przyjaciel
zawsze dumam nad przypadkiem
czy jeśli skręcę na polnej dróżce
spotkam Ciebie-patrzącego na mnie
z pragnieniem z tęsknotą
i nadzieją na więcej...
jednak może i tak być
że wybierając inną ścieżkę
znajdę kamień od Cave'a
woda i ja zanurzona w niej
na wieczność
wszyskim rządzi los
każdym zdarzeniem
w naszym życiu
ślepy traf
strzelający z kapiszonu
lub śmiejący się w nos
ból czy pustka
choroba czy ekstaza
ten ślepy
ile od nas zależy?
Grzesiom i Rafałowi z nadzieją na...
Usiądźmy naprzeciw siebie
spójrzmy głęboko w oczy
popatrzmy jak nasze źrenice
odbiją nasze spojrzenia
powiedzmy sobie najszczerzej
oczekujemy współczucia?
A może jednak powoli
odkrycie siebie ujawni
swoje prawdziwe oblicze
jesteś posągiem czy cieniem
ile trzeba mi czasu
by zgłębić Twoje istnienie
ile dasz mi bym mogła
zajrzeć Ci prosto w duszę
by znaleźć odpowiedź najbliższą
na główne moje pytanie
kiedy jestem prawdziwa
z Tobą czy jednak samotnie
mozolnie znaczę punkciki
na mapie swojego ciała
już wiem o sobie tak dużo
ale czy dusza poznana?
Łatwiej czyjąś pozwiedzać
ocenić dobra czy podła
daj mi rękę w ciemności
już nie będę tak chłodna
poddam siebie bez walki
nawet ułatwię sprawę
pytaj zgaduj oceniaj
już nie będę wzbraniała
Lata pędzą jak we śnie
nie jest pewne co dalej
teraz jesteśmy razem
ale co będzie za chwilę...
piątek, 3 sierpnia 2012
preferencje (Rafałowi M.)
rozumienie zasad
wspólżycia ludzkiego
oparte jest na przekonaniu
że tylko osobniki męskiego gatunku
potrafia zaspokajac sie same
inaczej wyglada to u samic
wolą dotyk glaskanie
nawet iskanie
zamiast zachowań wtórnych
co czynności praktycznoseksualnych
preferują bliskość kontakt cielesny
samce zaś podniecają się widokiem
genitalii lub gruczolow mlecznych
do ktorych sa niezwykle przywiazani
zachowanie płci obojga
tak odmienne przecież
powoduje wieczne proby
dogadania się obu płci
czy istnieje consensus
jakieś polowiczne rozwiazanie
tej kwestii
pytanie pozostaje otwarte
zaduma 2
zamknę w kręgu i posprawdzam
kim są dla mnie te osoby
przyjaźń żądza złudna ufność
niemoc prawda wroga niechęć
tyle tych emocji wkoło
powyjmuję pojedynczo
z wielkiej torby niespodzianek
pooglądam w blasku świecy
spalę wstążkę szczerozłotą
popiół zaś rozsypię w nicość
śladów nie chcę pozostawiać
i odejdę czy z uśmiechem
do innego kart zestawu :)
zaduma 1
ile godzin tyle pokus
wciąż mnie nęcą swą osobą
miną ruchem lub słowami
wpadam ciągle niczym śliwka
nie -nie w kompot
nic z tych rzeczy
spalam się na kształt płomienia
który parzy lecz chwilowo
błyśnie w mroku niczym iskra
co rozświetli czarną ciszę
potem znów pogrążą w pustce
tamten pan lub inny chłopiec
od jednego który chętny
na rozmowy albo gesty
do drugiego który ciało
preferuje zamiast mówić
twarze słowa i imiona
by spamiętać sprawa trudna
lecz ma pamięć znakomita
mi ułatwia te poznania
już ten tamten - w wielkim pędzie
kalejdoskop typów ludzkich
uczę was się -was kochani
czy odpowiedź poznam w końcu
tylu mężczyzn pasujących
idealnych do osoby
mojej - ach - i jestem w niebie
marzeń pragnień i ... ułudy
Złoty pył (N.)
Dopasujmy dwie figury
Jedną będę ja
Obracaj
Ułóż w taki sposób aby
Była jasna i uległa
Zróbmy z niej
Wielokąt prosty
Ułożony w kształcie koła
Ty figurą drugą będziesz
Czyżby trójkąt
Cały złoty
Złączmy je
A znów postanie
Wielobarwna tęcza (nowa?)
Jej kolory pełne słońca
Blasku magii jakiejś woni
O zapachu płatków róży
W niemej ciszy
Tak zjednani
Czy jedyni
Na tym świecie
Nic już nie ma
Patrz wokoło
Tylko my
I nikt poza tym
Muzyka ciał (Norbertowi)
Powoli
Zamieniam się w kryształ światła
Moja poświata pulsuje
Jednostajnym brzmieniem
Niczym struna dotknięta
Delikatną dłonią
Osiągam doskonałość
Bezbrzeżne zdumienia
Że potrafię drgać
Sprawiają
Wciąż jestem sobą
Ale czy na pewno
Taka sama jak
Wczoraj
Wyciszona
Wpatruję się
W twoje oczy
Tak spokojna
Jak wyspa
Lizana przez morze
Nie pozwól
By to co jest
Straciło barwy
środa, 1 sierpnia 2012
Znów N. *) - z motywem S.
delikatnie mnie uwodź
jak pokusa najdziksza
kusic umiem a przeciez
ty nie jestes tym gorszym
pocalunki mi podaj
z deszczem sliny pobudzaj
bym w tym deszczu skropila
swoje wargi i język
dreszcze potem ogarną
moje cialo jak swoja
liz namietnie me usta
szyje kark i policzki
gdy juz zmokne zupelnie
w twojej slinie to wtedy
zjedz powoli na piersi
gryz ssij i ugniataj
bym poczula pragnienie
twoje -silne jak burza
niech przetoczy przeze mnie
piorunami niech siecze
błyskawice w powiece
poogladam a potem
moje ledzwie i biodra
poogarnia ta żadza
i swiadomosc ze potem
bedzie wiecej i wiecej
jezyk twoj we mnie znajdzie
punkt o którym wciąż mowisz
albo palce - czy zapach
może być doskonalszy
niz gdy cialo z rozkoszy
zarem bucha wprost w usta
ktore sa wpolotwarte
czy do krzyku czy jeku
moze tylko westchnienie
podam prosto w twe wargi
ciagle wzbudzaj plomienie
niech nas spala na popiol
by za chwile w feniksy
moglibysmy zamienic
nic waznego nie będzie
oprocz nas i tesknoty
prosze spelnij marzenia
moje twoje..ech prosze
A jednak (Norbertowi)
przeczuwanie że za moment
będę w twych ramionach cała
zaczniesz pieścic moje ciało
poprzez twarz do szyi na dół
zwilżać me gorąco śliną
by językiem zrobić szlaczek
mokry lepki i tak drobny
że pod lupą trzeba szukać
za językiem pójdą ręce
wargi znaczą ślad na skórze
język wciska się w me usta
potem w ciszy sunie dalej
zajmij się kochany szyją
niech poczuje pożądanie
potem piersi brzuch i uda
będą łaknąć go jak wody
w dzień upalny ten wędrowiec
tak spragniony jest i czeka
aż łyk płynu mu przyniesie
ukojenie tak potrzebne
będę jak napięta struna
wyczekiwać na spełnienie
czy się uda- rzecz wątpliwa
przecież ogień wciąż w nas płonie
o północy czy w południe
nasze ciała oczekują
ukojenia które tylko
ciut pojawia sie i znika
gdy dotykam znów lub pieścisz
nie wiem ile godzin trzeba
by żar zechciał ciut ustąpić
ta gorączka jest piekielna
woda oddech nie pomaga
spalmy się - bo ta potrzeba
nie odpuści na minutę
niech w szalonym tańcu zechcą
tanczyć dłonie usta wargi
ja pozwolę ty przyzwolisz
taki nas czas- letni skwarny;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)