lepiej późno niż wcale
ja to mówię czasami
bo ogarnąć tę salę
gdzie my dwoje pasami
owinięci tak ścisło
i tak mocno - oddechy
nam ugrzęzły w tchawicach
a my jak nawiedzeni
wpatrujemy się w siebie
i zaczynasz odpięcia
najpierw moją pierś białą
uwalniając z pęt srogich
potem brzuch no i uda
moje ciało oddycha
coraz głębiej i mocniej
pierś mą w górę unosi
oddech taki gorący
ja też zacznę splątane
więzy na twoim ciele
po omacku rozpinać
tutaj dołek tam górka
jakiś twardy przedmiocik
powiedz mój miły co to
jakiś klejnot ukrywasz?
ale gdzie skoro nadzy
na tej sali jesteśmy
bierzesz w dłonie me skarby
i klejnotem przykrywasz...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz