wtorek, 27 listopada 2012
dzień za dniem (koni mi jednak żal?)
w piątek trzysnastego
koty są tak czarne
że gdy mnie mijają
patrzę z zadziwieniem
cegły wciąż spadają
na ulicy gwarno
przechodzę i widzę
zagonionych ludzi
pędzą i nie patrzą
na nic dookoła
zauważą w końcu
bliźniego czy nie
zmianę w oknie jakimś
liście na chodniku
chmury za stalowe
czy ławeczkę w parku
czemu zastanawiam
się wciąż nad spokojem
wyciszeniem zdrowiem
tym wewnętrznym kogoś
filozofią wschodu
przesiąkam jak gąbka
gdzie czas na spoczynek
relaks i spełnienie
szybki seks dla jednych
dla drugich sport jakiś
trzecim uśmiech dziecka
a czwartym zgorzknienie
i dziwią się potem
że choroba przyjdzie
wtedy spowolnienie
i płacze nad sobą
zanim zachorujesz
zastanów się chwilę
czy warto zabijać
swoje ciało w pędzie
coś za coś pamiętaj
oprócz ciała dusza
gdy ona choruje
krzyczysz niespokojny
wiecznie ci potrzebne
ale co - sam nie wiesz
a wystarczy z sobą
sam na sam pogadać
nie zagłuszać radiem
czy muzyką głośną
kto nie chce wysłuchać
siebie jak w spowiedzi
niech liczy na straty
tak jest już niestety
gdy nie dbasz o całość
zacznie ci szwankować
jakaś część by potem
zatrzymać się zechcesz
pomyśleć przez moment
i czego chcę w sumie
co mi w duszy łka
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz