w godzinie podłej
przyjdę do ciebie ?
zadzwonię jeśli
za rogiem stwora ?
te moje lęki
snami wyłażą
złodziej w podróży
owa bezradność
jaka twa pomoc
czy mogę liczyć
na nią gdy niemoc
ściśnie me serce
takiego szukam
wciąż w trudzie moim
nie podasz ręki
wiem to od dawna
odcinam liście
na naszym drzewie
ta obojętność
nie to że boli
jest oczywista
bo jestem silna
nie trzeba wcale
mi twoich dłoni
ale czasami
i ja w potrzebie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz