czwartek, 30 sierpnia 2012

pieszczota


Z lekkością tancerza
podchodzisz na palcach
cichutko zanucisz
pieśń nową zwycięzcy
opleciesz jak własność
i nadasz mi imię
czy będzie pieszczotą
muskającą ucho
i powiew oddechu
ciut mięty i piżma
owionie mnie zapach
i stanę się chętna
poszepczesz mi w ciszy
zaklęcia przysięgi
składane naprędce
bo żądza owija
mnie Ciebie
jesteśmy
jak w kręgu czarownym
nic spoza tej magii
nie wnika do środka
spleceni wpatrzeni
te twoje źrenice
odbijam się w lustrach
twojego spojrzenia
nie czuję się wtedy
samotna ni smutna
lecz jestem nie swoja
oddana w ramiona
wepchnięta w wir jakiś
dotykań całowań
smakowań i tańca
i czuję się w półśnie
czy to moje palce
muskają policzki
zakola i brodę
wciskają się w załomy
sprawdzaja reakcję
na moje badanie
to drżenie leciutkie
oddechy urwane
łapanie powietrza
i ciche czekanie
na więcej podniety
na większe emocje
na ruchy powolne
sunięcia językiem
czy śliną oznaczę
te miejsca i pola
pozwalasz milcząco
na więcej i więcej
daj siebie na własność
na chwilę lub kilka
nie będę na wieczność
mieć Ciebie w okowach
na palcach podchodzę
tak lekko jak tancerz....

zaduma 4




te impresje wciąż we mnie
kilka chwil no i zmiana
w wielkim pędzie poznania
wciąż mi wrażeń jest mało
i tak biegnę jak łania
od jednego w dół lecę
nogi swe już pogubię
i nie zajmę tym owym
Darek czeka w Krakowie
na mój wiersz albo ciało
Paweł hotel zamawiać
gdy ja nie mam ochoty
Norbert taki kochany
że oddaję mu siebie
Rafał z Piotrem niepewni
bo ja sama niestała
więc panowie powiedzcie
czy potrzebne wahanie
ile szans niezłapanych
tych zaprzestań i dąsów
odkładacie na boku
swoje lęki frustracje
i plujecie w swe brody
że mogliście skorzystać
ale przecież opinia
dobre imię lub sława
i ta siła mężczyzny
co odrzuca pokusy
jestem twardy jak skała
i nie złamie mnie ona
ani tamta tak płocha
że rozdaje każdemu
sto całusów uśmiechów
no a gdzie szanowanie
siebie samej i ciała
niezbrukanym niech będzie
czystym jako łza niebios
co lśni w pełnym rozkwicie
jako gwiazda poranna
jak lilija niewinna
niechaj jawi się ciągle
nie chcę takiej zużytej
zmiętej i używanej
niechaj będzie jak dziwka
zachowania i ruchy
ale ciało niech będzie
nieskalanym przez innych
ten dylemat wciąż dręczy
jak dziewicę odszukać
która będzie umiała
setki sztuczek łóżkowych
i niech tylko jednemu
służy panu do końca
swego życia bo przecież
urodziła sie po to
by pochlebiać mężczyźnie
spełniać jego zachcianki
być kokotą lecz w łóżku
ale poza nim damą
która umie rozmawiać
z kotem psem – nawet hrabią
lecz niech się nie wywyższa
ponad władcę swojego
niech zna miejsce w szeregu
wśrod podobnych jej przecież
ilu mężczyn docenia
mój intelekt w rozmowie
moją zgodę na inność
przecież każdy jest inny
akceptacja zachowań
czy to dużo czy mało
sami siebie zboczeńcem
określają ten owy
ja ich zawsze przytulę
wysłuchuję i koję
tyle w sobie emocji
mają zbyt negatywnej
wobec siebie swych pragnień
ja rozumiem a jednak
wolą odejść i milczeć
w tej cichości poranka
nikt za niego nie zmieni
wnętrza które paskudne
wymieć śmieci z swej duszy
poomiataj pajęcze
łapki sieci i truchła
much co wyssane wiszą
wpuść łyk światła i powiedz
mogę wszystko – chcę wszystko
co od życia mi dane
wykorzystam co moje
potem umrę świadomy
że tak żyłem jak chciałem
i kochałem tęskniłem
w łóżku chwile spędziłem
na doznaniach intymnych
teraz mogę powieki
zamknąć i wypatrywać
światła które zabierze
mnie w świat inny
gdzie będę
upojenia doznawał
innej wiekuistości
nie chcę mieć
o mój Boże
żyjmy tak by dzień jeden
był ostatnim bo przecież
nie wiesz kiedy
i w jakim śmierć
pojawi się kształcie
będzie piękną niewiastą
co usypia całusem
wredną jędzą co kosą
strąci głowę jak piłkę
małym szkrabem
co zastrzyk z amfy zrobi
i odlot
inne światy planety
tak odmienne od tego
co poznane powszedne
nikt z nas nie wie
niestety

wtorek, 28 sierpnia 2012

Sebastianowi - nie patrząc na zegarek


rozsądek podpowiada
zostań
kara czy nagroda
wybieram uczciwość
niemałżeńską
obiecuję wierność
nieustanowioną węzłem
oczekując na twój ruch
czekam ukryta w swoim wnętrzu
opowiadam
piszę
lecz
ten chłód jest nie do zniesienia
może to poza
ale szczerość jest mi niezbędna
do dalszego ciągu nas

Sebastianowi kolejny


co przyniesiesz
kosz kwiatów czy zwiędniętą kiść winogron
nie jestem pewna
czy znajdę drogę do twojego serca
dawkujesz mi siebie
licząc na więcej czy mniej
czekam w progu
zastanawiając czy zrobić krok w przód
stąpając po kruchym lodzie
obserwując pęknięcia i rysy
dumam czy lodowata woda jest mi potrzebna
do otrzeźwienia
umysłu czy serca?

Seba


nie zaprzeczam
jesteś jedynym

nigdy wcześniej
nie czułam
takiego pojednania

nie odchodź w milczenie
tak bardzo
potrzeba mi teraz słów

potwierdzenie
akceptowanie
zgoda na wspólny
los czas chwilę wieczność

zamknięty twój świat
przed moją chęcią
badania wnętrza
twego mojego
wspólnych elementów
rozbieżności
dopasowań
chceń
pragnień

czy się doczekam
jestem za bardzo niecierpliwa
by trwać
w geście błagalnym :(

Sebastian....


kocham
rwę płatki róży
czerwonej jak nasze pożądanie

nie chcę
dotykam ust
które jeszcze wczoraj
smakowałeś swoim językiem

nie żałuję
płonących lasów
ale pożoga krwi wciąż mnie podnieca

nie umiem
liczyć dni ani słów
wypowiedzianych Ci szeptem do ucha

nie zaprzeczam
potrzebuję twego ciała
serca ust rozmów dotyków
pocałunków słów tchnień
wyznań nocnych pragnień
szeptań wspólnych świtów
zwierzeń przy papierosach
uśmiechów przy wspólnych kawach

tak bardzo
chcę

powtórek stu

Rafałowi - z podziękowaniem ;)


krótkie spięcie
kto tego bardziej potrzebował
daliśmy sobie
chwilę
nie będzie dalszego ciągu
nic nas nie łączy?
kto zaprzepaścił szansę
....
zaspokojenie
cisza
odpoczynek
zastanawianie nad sobą

było warto
czy wprost przeciwnie

jak wypadłem
może ona tylko chce być miła
po prostu blefuje
by nie powiedzieć wprost
byłeś do niczego

nie jestem zadowolony
ba
może i ciut sfrustrowany

ucieczka bez słowa
tak nie robią
kierowcy z adrenaliną

a może jednak
pasuje mi maska tchórza

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Rafałowi (Głogów to jest piękne miasto)


zabierz mnie
w miejsca
gdzie obcy ludzie
nie wciskają nosów
nie pouczają
nie moralizują

kiedy zajmą
się swoim życiem

wciąż na to czekam
i dumam
kto żyje
ja czy oni

żerują na moim
myślą intensywnie
że jestem
grzeszna
płocha
niestała

wybaczcie
jeśli
myślą=mową-uczynkiem
zgrzeszyłam
w imię
pożądania i pragnień

poprawię się
na kolanach
błagając o
jeszcze

niedziela, 19 sierpnia 2012

ONI- Wy


rozum przeczy przeczuciom
od wieków to znane
lecz czemu wciąż wpadam
na życie zlamane
tamtego lub tego
czy warto zaglębiać
się w czyjeś problemy
jeżeli ta głebia
nie zmniejszy się przez to
już nie wiem co robić
planuję doradzam
złe licho wysledzę
chwilowo czy wygnam
i tak wciąż powraca
bo oni je lubią
narzekać chcą trochę
lecz przecież powinno
zalezeć na zmianach
im bardziej niż z inną
poznajcie realnie
tak bardzo wam życzę
odwagi i słońca
w patrzałkach z plastiku
odsłońcie swe oczy
popatrzcie na chmury
na księżyc tak jasny
gałęzie na wietrze
ja nic nie pomoge
nie jestem zbyt mocna
w sugestii by komuś
swiadomosc uleczyc
zabiore uwage od tego
lub owej
odejdę na zawsze
bo inni za rogiem
pomacham i znikne
jak mgiełka kaczora
jaś serce - tak wielu
jest was ...

sobota, 18 sierpnia 2012

Khalebowi - oczywiście 6 rano



piękne miasto
chodzę po nim
spaceruję
patrzę w oczy
ludziom obok
kotom miejskim
psom i dzieciom
szukam prawdy
wokół gwarno
szum i tłumy
napierają
sama nie wiem
gdzie się kończę
gdy potrąca
mnie przechodzień
z wielkim smutkiem
myślę o tym
czy ostrożność
to jest banał
czy odkległość
między nami
zachowamy
czy w pół kroku
czy podejdziesz
dotkniesz czule
i nie będę
się wzbraniała
oddam siebie
całą tobie
czy na krótko
na czas spania
na czas półsnu
będę tylko
tak- aż tyle

Grzesiowi- setny? ;)


Grzeszne myśli
słodkie słowa
lepkie ręce
wzrok zmącony
czy alkohol daje tyle
ile seks o świcie
powiedz

każda z nich jest wyjątkowa
kibić zgrabna- ładna buzia
są tak śliczne jak z obrazka
wszystkie szturmem wziąłeś sobie

ile serc złamanych potem
ile łez wylanych w ciszy
ile westchnień ile pragnień
które zmiotłeś podłą nocą

ty wybierasz- ty rozstrzygasz
i odrzucasz precz gdy nuda
co widziały? Ładny uśmiech
bajer sznyt czy garście monet

nie rozumiem ciebie wcale
ty mnie też tak nie do końca
ale znów do Ciebie piszę
bo zamilkłeś od poranka

wszystko mąci się z senności
czekam- w myślach wołam przecież
nie nadchodzisz- pustka rozpacz
lecz czy serio? Te uczucia
są jak dla mnie ciut niestety
komplikacją złudą farsą
bo tam oni ci realni
a tu Ty jak mara złota

wiem tu net jest - tak zostanie
nie zniszczymy tej bariery
tylko proszę Cię o jedno
nie bierz słów tych za poważnie
przymknij oko- wtedy czytaj
wnioski zostaw – są dla Ciebie
ja i tak nie zechcę dumać
nad odbiorem moich wierszy
w Tobie jakoś przesiadują
choć mi wciąż zarzucasz slogan
powielanie czy rutynę
nie chcę wiedzieć o czym myślisz
gdy badając me literki
składasz w slowa
niech tak będzie
tylko pomilcz trzy sekundy
potem poszepcz pośmiej w ucho
to przyjemne jest niezmiernie
choć na czułość Twoich słówek
nie nabiore sia na pewno
będzie dalej jak i wcześniej
ja do Boga złożę ręce
by w podzięce dać mu cmoka
że Cie zesłał mi już dawno
co nas łączy trudno dociec
koleżeństwo jedność ducha
teraz cicham i przeczekam
twoje wolne- ba- ode mnie:(

piątek, 17 sierpnia 2012

Jurkowi- 6 rano


rozmowy
wciąż poznawanie kogoś
zawsze dwie drogi
razem lub za chwilę oddzielnie
magiczny wieczór
który nie zdarzy się więcej
chyba że z innym
cienki lód
stąpamy by nie urazić
a czasami
dla zabawy urażamy
by sprawdzić
ile w tym gry
ile pozy
a ile szczerości

grajmy

taniec palców po ciele
dopiero teraz
wydaje się to zabawne
godziny wina słów i nas

jestem w próżni
niczym ćma bezmyślnie
podążam za tobą
wiruję w nicości
by za moment
odrzucić ciebie
i twoje myśli o mnie

lubię jednak
psychiczny masochizm

przebudowa (nie tylko kuchni)


równanie
dwa czynniki
by wyszło na zero

nie wiem
może zero
jest doskonałe

wciąż zgadza mi się
winien i ma

a jednak
niedosyt


żarłoczne wargi
oczekują więcej

moje ciało
ogranicza
rozwój ducha

postrzegana
wyłącznie
jako naczynie
staram się
zmienić
nie siebie
lecz
postrzeganie onych

jak na razie - zero


zaduma 3


jesli jesienia
rozblysnie gwiazda
zamaci mi w glowie
zatrace sie w niej
nic latwe nie bedzie
bo moze i splone
dumajac nad sensem
wszystkiego-niczego
nie sadze bym mogla
zamilknac i zgasnac
choc tyle slonc przeciez
przestalo rozswiecac
czy droga ta mleczna
pokaze kierunek
gdzie trzeba podazyc
by poczuc sie w niebie
zagarne dla siebie
sto pragnien tych innych
posprawdzam czy one
sa takze i dla mnie
czy chce wladzy seksu
madrosci lub prawdy
i co nas uleczy
z bezdennej glupoty
by nie pchac sie w ogien
nie niknac na zawsze
nie spalac sie ciagle
przy kazdej rozmowie
podzielic i plewy
i ziarna po rowno
chleb upiec z kims waznym
posadzic i drzewo
czy corke czy syna
a dom- gdzie jest taki
do ktorego zechce
wejsc z kims tak milym
by nie chciec juz odejsc
na zawsze pytania
nie zawsze odpowiedz
tak tkwie w tym maraazmie
nie myslac za wiele
jak boja obijam
swe cialo o fale
i nic nie jest prawda
i nic nie jest falszem
zapisze w zeszycie
uwagi i wnioski
a potem zamkniecie
nastepny poemat
nastepne ploniecie
nastepne zgaszenie
i pcham juz pod gore
swoj wozek jak tarcze
i nic nie jest latwe
procz snu i rozmyslan
ze czeka gdzies na mnie
podwojna nagroda
w postaci cial-duszy
o ksztalcie anielskim
i czekam ax splynie
ta zlota poswiata
w kosmosie-mym raju
zamienie sie z czasem
w meteor lub gwiazde
lub w popiol z wulkanu

środa, 15 sierpnia 2012

początek? (Markowi)






porozumienie duchowe
tak ważne - może i więcej
niezbędne do połączenia
duchowo-materialnego
nie jestem może zbyt próżna
nie jestem zarozumiała
lecz ludzie tak lubią jednak
zdołować i szukać ofiary
kto kogo - czyje na górze
czy musi wykorzystanie
zaistnieć pomiędzy nami
kto kogo- wciąż mi kołacze
czy możesz osiagnąć spokój
tak bardzo nam pożądany
usiądźmy na tamtej ławce
poszepczmy cichymi słowy
o latach pełnych czy chłodu
o czasach -tych co za nami
czy będzie nasz nowy rozdział
tu napisz złotymi zgłoskami
nie rańmy siebie nawzajem
nie piszmy słów które bolą
a moze wtedy zaufam
i tobie - twojemu ciału

Jurkowi Wykładowcy


rozumiem wszystko
zły nastrój
brak weny
niedospanie
a nawet obawy

ale

kto powiedział
że należy
swoje żale
zrzucać na innych

kto przyzwolił
by uznawać
kobiety
za gorszy gatunek

nie cierpię
chamstwa i chwalipięt

udaję że jest dobrze
odchodząc na zawsze

przeczucie czułości


cielesnie nieznani
tak z dala od siebie
nie wiemy czy dana
nam droga do raju

patrzymy na siebie
i wciąż ta rozterka
czy uda sie zwiazek
pomiedzy mna-toba


to nie jest realne
tak dlugo nam czekac
bo drogi szmat przeciez
a czasu tez troche

by spotkac sie wreszcie
na dworcu w pociagu
a moze kupujac
dwa mleka i kefir
na siebie wpadniemy
udajac ze wcale
nie znamy sie - potem
zawieziesz jak swoja
posmiejesz sie troche
a ja ci pozwole
na milosc calusy
cz to odpowiednie
te wielkie emocje
trwajace jak kolce
pod skora z pancerza
a jesli zostawisz
samotna na plazy
odejde zlorzeczac
na ludzi dokola
i znikne jak woda
co w dym sie zamienia
gdy sucha sie staje
i taka rozkoszna
daj mi dwa calusy
a potem daj oddech
niczego mi wiecej
nie trzeba kochanie

niedziela, 12 sierpnia 2012

Ali-Khalebowi


twoje usta koralowe
jak ta rafa w oceanie
jesteś taki pełen ognia
caly ploniesz bo me cialo
jest jak żagiew która bierze
z twego żaru będzie płomień
czy dość wielki by rozpalic
moje serce moja dusze
juz na wiecznosc jak pochodnie
twoje slowa takie slodkie
twoje rece obejmuja
jak na razie tylko pustke
miraz jednak i ulude
dlonie lapia -lecz powietrze
ktore nic nie pozostawia
oprocz zalu ze cielesnie
nam obcowac sie nie uda
bedzie tylko przestrzeń miedzy
moim cialem - twoja checia
pozostanmy w odleglosci
bo co wiecej nam zostaje?

moim jedynym


moje serce jest z kamienia
bo żadnego nie kochalam
bo fizyczna tylko milosc
preferuje od zarania

nikt mi w glowie nie zawroci
żaden serca nie polamie
tylko czemu wylacznosci
chca ode mnie gdy ja plocha

nie zabiegam o nikogo
nie narzucam sie bo wcale
nie mam checi na kochanie
takie platoniczne nudne

kazdy z nich jest taki pewny
ze stracilam cala glowe
owszem gierki z mojej strony
i impresje zawsze we mnie

lecz nie daje sie omotac
jestem sama sobie pania
kto sie zechce przeciwstawic
to odejde i zostawie

nie placz za mna chlopcze drogi
nie rozpaczaj i lez nie lej
bo dopoki jestes obok
to korzystaj - az do woli

nie chce wahan ani dasow
zastanawian wstrzyman lekow
po co to mi skoro obok
jest tysiace chetnych...miekkich

melancholia


zapisane w gwiazdach
jest me całe życie
wszystkie niepokoje
zatrzymania w słońcu
zadziwienia światem
płacze nad maluczkim
który taki obcy
nie poznam lekarstwa
na bolączki wasze
balsam lecz dla duszy
czy chociaż pomagam
daję siebie komuś
nie widząc efektu
bo Rafał ten z banku
obrażony wielce
Paweł z Grzesiem milczą
uniesienia były
spełnienie zachcianek
moich i tych owych
zatrzaśnięcia nagłe
bez szansy na jutro
niech tak i zostanie
nie czekam oklasków
chciałabym najdłużej
niektórych zachować
w pamięci i obok
dopóki żar płonie
lecz te zatrzymania
hamują me wzloty
jednego nie pojmę
czemu nie powtórzyć
tego co tak lśniło
pozłotą i słońcem
czemu zwady dąsy
niporozumienia
milczenia wahania
szczerości brak jednak
pomimo obietnic
pomimo burz-ognia
i westchnień w me usta
wiem - godzę się na to
lecz...