niedziela, 30 stycznia 2011
nocą ... (dla G.)
Na białym koniu
książę pomyka
co mu się marzy
nikt sie nie dowie
czy szklana góra
piękna księżniczka
złoty miecz w dłoni
a może wieczność?
Jeśli w te gwiazdy
spojrzymy razem
to nam pomoże
czy raczej zmieni
w coś tak ulotne
i nierealne
bo przecież głębia
jest tuż nad nami
prawdziwa pustka
zatarty czas
czy rękę podam
a może w otchłań
co nam pisane
a może los
da czego chcemy
czy wierzysz w fatum
czy tylko w zew
matki-natury
jest tak okrutna?
odrzucam myśli
może się mylę
nic nie jest pewne
lecz powiedz czemu
wierzę w trzy córki
Zofii - mej matki
wiara? nadzieja?
miłość..zaprzeczasz?
wszystko to czart
zakrył ogonem
i w głos się śmieje
straszy rogami
i bucha ogniem..
więc tak ma być?
tak stroma droga
że byle wicher
strąca do piekła
samotnych serc?
i tylko ciemność
- prawda dla Ciebie
jest wciąż jasnością
o której śnisz
nie wiem - nie umiem
bo przecież znaki
są zamazane
starte ich ślady
zmienione w popiół
dotykam zgliszcz
feniks juz żaden
z nich nie powstanie
choć gdyby bardzo
uwierzyć w baśnie
bo przecież rumak,
książę i błysk
zorzy na niebie...
wszystko poczernić?
okryć całunem?
w milczenie cofnąć
i trwać? aż tak?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz